- O cześć. Nie spodziewałem się Was tu dziś. -odrzekł uśmiechnięty Brad i podszedł do każdego z nich, by się przywitać. Był szczęśliwy jednak jego uśmiech szybko zszedł z twarzy, kiedy głos zabrał Chazy.
- Przepraszam,że tak wcześnie, ale mamy pilną sprawę do Belli. Gdzie ona jest ? -powiedział doniosłym głosem. Miał ochotę wrzeszczeć, ale wiedział,że Brad o niczym nie wie. Nie chciał Go skrzywdzić. Delson to wrażliwy człowiek nie potrzeba wiele ,żeby się załamał. Chaz chciał mu tego oszczędzić.- Możemy z nią pogadać ? -odrzekł już teraz nieco milszym tonem a na jego twarzy pojawił się mały jednak sztuczny uśmiech.
- Emm powinna być w pokoju. Coś się stało ? -spytał zmieszany Brad. Patrzył na nich z miną zbitego psiaka. Wiedział dobrze , że nic złego nie zrobił jednak martwił się i obwiniał. Taki już był. Zawsze martwił się o innych dookoła nie myśląc przy tym o sobie. Wystarczyło spojrzeć w jego oczy a od razu wyczuwało się dobroć. Kiedy tylko mógł pomagał każdemu nie zważając na swój los.
- Proszę Cię nie martw się. Ty nie masz z tym nic wspólnego.- odezwał się Mike. W tej chwili rozmyślał co, by zrobić,żeby oszczędzić mu słuchania kłótni. W tej chwili podeszła do niego Maci szepcząc mu coś do ucha. Mike potwierdzająco kiwnął głową i spojrzał na brunetkę,która po chwili wróciła na miejsce i po kryjomu wyciągnęła telefon pisząc jakąś wiadomość. Chester chciał już wejść na górę jednak Spike złapał go za kaptur. - Poczekaj chwilę. Proszę.- Chazy spojrzał pytająco najpierw na Shinode później na Maci. Ci jednak nic nie powiedzieli.
Chwilę później słychać było dzwonek do drzwi. Delson pospiesznie podszedł i otworzył drzwi. Jego oczom ukazał się uśmiechnięty Joe.
- Cześć wszystkim - przechylił głowę ,żeby zobaczyć, kto stoi w salonie. Puścił oko do Maci i po chwili znów zaczął mówić. - Brad jesteś mi pilnie potrzebny. Musisz mi w czymś pomóc. Możesz teraz ze mną pójść?- spytał.
- Nie bardzo...
Hahn nie dał mu do kończyć i szybko wtrącił.
- To super chodź. -Pociągnął go za rękaw i po chwili zniknęli zamykając za sobą drzwi.
- Kto jak, kto, ale Joe to najlepszy człowiek na świecie.-powiedział pod nosem Mike lekko się uśmiechając. Na twarzy Benningtona również pojawił się delikatny uśmiech. Jednak nie na długo. Kilka sekund później pewnym krokiem i z poważną miną wszedł na górę, a za, nim podążali Mike i Maci. Nikt z nich nie wiedział co tak na prawdę ma powiedzieć. Nawet Chester ,który w tej chwili szedł z nich wszystkich najpewniejszym krokiem. Stanowczo puknął w drewniane drzwi czekając na jakąkolwiek reakcje. Jednak ze strony Belli nie było żadnego odzewu. Chester położył dłoń na klamce. - Czekaj. A jak ona śpi nago? - Mike nawet w takiej chwili musiał użyć swojego słynnego poczucia humoru.- Chociaż pewnie czeka aż wejdziesz, zwarta i gotowa, bo boju.
- Serio? Nawet w takiej chwili musisz sobie żartować i to jeszcze ze mnie? - Chaz pokiwał głową jednak sam uśmiechnął się słysząc słowa Spike'a. Shinoda dobrze wiedział,że tym rozluźni nieco napiętą atmosferę. Jedynie Maci stała nie odzywając się.- Dziękuje,że napisałaś do Joe,żeby zabrał Brad'a.- odrzekł Chester odwracając się w stronę kobiety. Ta tylko delikatnie uniosła do góry kąciki ust.
- Ja wejdę tam. Obudzę ją i tyle dalej wy z nią pogadacie. - w końcu odezwała się Maci. - W słowach Mike'a jest trochę prawdy.- tu wszyscy cicho się zaśmiali.- Po ostatniej dyskotece można się spodziewać wszystkiego. A przynajmniej poczuje się,że chodź trochę Wam pomogłam.
- Okej wchodź. -odrzekł Bennington odsuwając się od drzwi dając tym samym Maci wolną drogę.
- Tylko uważaj to jaskinia smoka. - Mike wybuchnął śmiechem.
- Cicho bądź głupku! - wtrącił Chazy z uśmiechem na twarzy. - Bo jak nie to celibat. - mimo wszystko oboje potrafili śmiać się z całej tej historyjki o Bennodzie. Maci tylko rzuciła, im poirytowane spojrzenie i weszła do ciemnego pokoju. Dłonią szukała po ścianie włącznika światła co zajęło jej trochę czasu. Gdy w końcu ciemny pokój wypełniło światło dziewczyna stała jak wryta. Rozglądała się dookoła nie wierząc własnym oczom. Ciemne jak do niedawna ściany teraz zajął kolor różowy. Rock'owy wystrój zamienił się w jedną wielką krainę tęczy. Maci zerknęła na szafkę nocną stojącą obok łóżka. Na niej znajdowały się dwie fotografie. Jedna przedstawiała Chestera podczas jednej z tras koncertowych druga zaś bardzo z retuszowana ukazywała Belle i Chestera obejmujących się. Brunetka starała się nie wybuchnąć śmiechem jednak to ją przerosło. Po chwili do pokoju weszli Mike i Chazz. Spike dołączył do Maci i razem z nią śmiali się w wniebogłosy, podczas gdy Bennington stał jak wryty. Na ścianach wisiały równie z retuszowane fotografie Belli i Chaza. Dookoła powywieszane były różnego rodzaju obrazki z ich udziałem co dobiło Chestera. Z lekko uchylonymi ustami i ze zdziwieniem w oczach patrzył na pokój. Maci widząc, jego zachowanie przestała się śmiać i podeszła do niego.
- Powinieneś już przywyknąć do psycho-fanów. - lekko się uśmiechnęła.- Nie martw się nią. Jak chcesz to możemy pozdejmować te zdjęcia.
- To nie o to chodzi. Ona mnie prześladuje i dlatego nie jest mi do śmiechu.- powiedział z poważną miną patrząc na rozbawionego Spike'a. -Co dzień dostaje jakieś wiadomości. Nie wiem jak to nazwać na wyznania mi to nie wygląda. Mam już jej dość po prostu. Nie zdziwię się, jak będzie mnie w domu nachodzić. -mężczyzna usiadł na łóżku nadal rozglądając się po pomieszczeniu.
- Stary przepraszam. -Mike położył dłoń na jego ramieniu.- Nie wiedziałem,że jest aż tak nachalna. Trzeba coś z tym zrobić, bo teraz to na prawdę nie jest już śmieszne.
- A co niby mam z tym zrobić? - spytał jednak nie oczekiwał odpowiedzi. - Musimy ją znaleźć i wyjaśnić tą sprawę z tym artykułem, to jest teraz najważniejsze.
- Ważniejsze ?- Mike podniósł głos- Do końca życia masz się czuć obserwowany przez jakąś psychopatkę a ty chcesz załatwiać sprawę jakiejś plotki?! Już do końca postradałeś rozum?
- Mikey ma rację.-odezwała się brunetka- Prędzej czy później plotka się rozejdzie po kościach a ta sprawa nie. Trzeba poczekać na nią i przemówić jej do rozumu innego rozwiązania nie widzę.
Po tych słowach zapadła cisza,którą przerwał dopiero huk otwieranych z impetem drzwi. Okazało się,że wróciła Bella. Jak, gdyby nigdy nic weszła do swojej sypialni jednak, gdy zobaczyła,że nie jest tam sama odwróciła się na pięcie chcąc zbiec na dół. Chester ruszył za nią i chwytając ją za nadgarstek zatrzymał ją w salonie. Kobieta nie wydawała się przestraszona ani zawstydzona, a raczej pewna siebie i dumna. Patrzyła na Benningtona swoim uwodzicielskim wzrokiem chcąc uniknąć jakichkolwiek konsekwencji,jednak nie skutecznie. Nieugięty mężczyzna natychmiast zaczął burzliwą dyskusję nie puszczając kobiety.
- Co to ma być? -krzyknął- To jakieś kpiny! Nie życzę sobie,żebyś do mnie pisała! Mam w dupie te zdjęcia w twoim pokoju a miej je sobie, ale daj mi święty spokój.- po chwili do salonu zeszli Maci i Mike. Bella nadal patrzyła na Chaz'a nie mając zamiaru się odezwać. - Skąd masz mój numer ? I w ogóle jakim prawem doniosłaś mediom o jakieś Bennodzie,która nie istniała i istnieć nie będzie?! Możesz sobie teraz milczeć, ale wiedz,że ja tego tak nie zostawię. Jak dostanę chodź jedne sms albo cokolwiek, wtedy nie ręczę za siebie. Ap ropo Twoich wiadomości: nie,nie kocham Cię, nie, nie umówię się z Tobą i nie,nie mam ochoty być z Tobą! - Bennington mówił bardzo donośnym tonem jednak starał się nie krzyczeć.
- Tego się nie spodziewałam.- Bell w końcu zabrała głos. Mówiła pewnym i stanowczym głosem.- Kochanie nie wiedziałam,że się tak słodko złościsz. - w tej chwili na jej twarzy pojawił się słynny uśmieszek- W łóżku też jesteś taki agresywny ?- spytała przybliżając się do mężczyzny i puszczając do niego oko.
- Błagam trzymajcie mnie, bo zaraz wybuchnę! Do niej nic nie dociera. - zwrócił się do przyjaciół stanowczo robiąc krok do tyłu, by stać jak najdalej od dziewczyny.- Nic tu po mnie i tak nie idzie się z nią dogadać.- powiedział wychodząc z domu.
- Chaz stój.- krzyknęła Maci. Już chciała wyjść za przyjacielem jednak powstrzymał ją przed tym Mike.
- Zostaw Go, przemyśli sobie i wróci.- odrzekł jej na ucho. Wychodząc z mieszkania z pogardą popatrzyli na Belle.- Wrócimy jeszcze do tej rozmowy. - rzucił trzaskając drzwiami.
Spike spojrzał na podjazd, na którym stał samochód Benningtona. Zachęcającym ruchem wskazał na niego, by dziewczyna pojechała z, nim. Kobieta bez oporu wsiadła do samochodu bijąc się z własnymi myślami. Spike odpalił silnik i powoli jak to miał w zwyczaju włączył się do ruchu. W aucie zapadła jedna wielka cisza,która nie miała zamiaru opuszczać pojazdu.
- Co robić? - myślała- Czuję się dziwnie z całą tą sytuacją. Czy to możliwe ,że jestem zazdrosna...? Nie to na pewno nie to ., Chester to mój przyjaciel nie mogę tego zniszczyć nie w taki sposób. Maci głęboki oddech 1 2 3.- w tej chwili posłuchała swoich myśli i wzięła głęboki oddech- Gdzie on teraz jest? I co robi? Chcę z, nim porozmawiać wiem,że tego potrzebuje. Mimo tego,że z zewnątrz wygląda na twardego wiem,że w środku jest po prostu wrażliwym chłopakiem,który jak każdy potrzebuje szczerej rozmowy. Wiem,że jest mu ciężko okazywać emocje i uczucia, bo niestety należy do osób skrytych. Chciałabym mu pomóc tylko jak? - przez kolejne minuty zadawała sobie to pytanie doszczętnie szukając odpowiedzi- Może powinnam do niego zadzwonić? A może Mike ma rację z tym,że Chaz chce pobyć sam w końcu zna Go dłużej- włożyła dłoń do kieszeni i poczuła w niej zwiniętą gazetę. Wyjęła ją. Chciała przeczytać co jest w niej napisane jednak najpierw spojrzała na Spike'a jakby chciała uzyskać od niego pozwolenie.
- Śmiało czytaj.- mężczyzna doskonale wiedział, o co chodzi brunetce i z lekkim uśmiechem odpowiedział.
Kobieta otworzyła gazetę jednak to, co zobaczyła tylko pogłębiło jej niepokój. Dookoła krótkiego komentarza do tematu znajdowały się fan-arty przedstawiające Mike'a i Chestera w nieco erotycznych scenach. Maci delikatnie rozszerzyła usta ze zdziwienia.
- Czego Ci ludzie nie wymyślą?!- pomyślała- Przecież to do nich zupełnie nie pasuje. Może czasem się powygłupiają, ale to są tylko żarty nic, poza tym.- tłumaczyła sobie nie mogąc uwierzyć w całą tą sytuację. Patrząc na te obrazki przeszły ją ciarki. Natychmiast zamknęła gazetę,zgniotła ją i odłożyła do kieszeni nie chcąc jej oglądać. W jej głowie kłębiło się tysiące pytań jednak wiedziała,że na żadne z nich nie otrzyma odpowiedzi. Czuła,że trzęsą jej się ręce. Denerwuje się.- Dlaczego ona, im to zrobiła? Do czego ona zmierza?- po raz kolejny zadawała sobie pytania retoryczne. Jej przemyślenia przerwał Mike oznajmiając,że są już na miejscu. Dziewczyna nadal nie odzywając się wysiadła z auta i podążyła za Spike'em,który właśnie wchodził do swojego mieszkania. W salonie ujrzała Niki z gazetą w ręku.
- To ma być jakiś żart?- spytała Nicola wskazując nerwowo na zdjęcia znajdujące się w środku. Maci nie mogą na nie patrzeć odwróciła się na pięcie i chwyciła za klamkę.
- Nie będę Wam przeszkadzać. Wyjaśnijcie sobie wszystko.- odrzekła otwierając drzwi.
- Poczekaj.-krzyknął Shinoda. Szybkim krokiem podszedł do kobiety i chwycił ją za dłoń delikatnie kładąc coś na nich.- To są klucze do jego mieszkania. Proszę Cię idź tam i daj mi znać jak wróci. Jeśli nie będzie go przez godzinę lub dwie od razu do mnie dzwoń okej? Zadzwoń do chłopaków to przyjadą i poczekają z Tobą. Ja wpadnę jak tylko porozmawiam z Niki.
- Okej nie ma problemu. Jakby się do Ciebie odezwał to też daj mi znać proszę. - odpowiedziała błagalnym tonem, na co Shinoda pokiwał potwierdzająco głową. Po tym geście kobieta pożegnała się i wyszła. Szła wolnym krokiem znów zastanawiając się nad całą tą sytuacją. Wiedziała,że nie zadzwoni po chłopaków. I tak nie jest w stanie z nikim gadać a tak posiedzi w samotności i przemyśli wszystko w spokoju. Próbowała ułożyć sobie mowę,która miała zamiar wygłosić jak tylko Chazy wróci. Dobrze wiedziała,że to na nic, bo i tak, gdy przyjdzie co do czego zapomni wszystko i jak zwykle będzie musiała improwizować. Jednak koniecznie próbowała zająć czymś swoje myśli, by nie wymyślały czarnych scenariuszy dotyczących Benningtona. Zajęta swoim przemówieniem nie spostrzegła,że stoi już przed domem mężczyzny. Zwinnym ruchem wyjęła kluczę i otworzyła drzwi. Wchodząc do wielkiego i pustego salonu zdjęła bluzę. Usiadła na kanapie nerwowo oczekując telefonu bądź przyjścia Chaz'a.
*** Chester ***
Z dłońmi w kieszeniach i z kapturem na głowie kroczył niepewnym krokiem przez główne ulice miasta. Nie chciał katować się całą tą akcją dlatego wyjął telefon i podłączając do niego białe słuchawki włączył muzykę. W myślach śpiewał swoje ulubione kawałki. Kompletnie nie zważał na ludzi mijających go. Zastanawiało Go tylko jedno. Jest początek grudnia a oni już pochłonięci są w świątecznych zakupach. Nie rozumiał ich zachowania.- Przecież to jeszcze miesiąc.- mruknął pod nosem i ponownie wrócił do nucenia piosenek. Mimo,że nie był w dobrym nastroju nie okazywał tego na zewnątrz. Kilka razy zatrzymali go fani prosząc o zdjęcie i autograf. Dla nie poznaki uśmiechał się do obiektywu a podpisując kartki próbował nawiązać krótką rozmowę z fanami. Wiedział,że nie może ich zawieść nawet, gdy jest w takim stanie jak teraz. Pożegnał się z nimi i ponownie ruszył włączając muzykę. Wiedział,że zaszedł już dość daleko jednak nie przywiązywał do tego dużej wagi. Chciał pobyć sam. W takich chwilach zawsze lubił spacerować. Czuł się, wtedy wolny. Spacery go uspokajały. W tej chwili poczuł wibracje w kieszeni. Nieco powolnym ruchem wyjął telefon i spojrzał na ekran. MIKE.- Przepraszam Cię Spike, ale nie mam ochoty teraz z nikim rozmawiać potrzebuję czasu.- pomyślał- Oddzwonię do niego, jak już się ogarnę.- Doskonale wiedział,że przyjaciel martwi się o niego dlatego postanowił napisać do niego krótką wiadomość. " Nic mi nie jest. Potrzebuję trochę czasu. Przemyśle to i wrócę." W takich chwilach jak ta Chester zawsze odwiedzał siłownię. Ćwicząc zapominał o problemach. Jednak dziś nie miał na to najmniejszej ochoty. Zresztą do domu miał daleko, więc nie mógł iść po ubrania i inne potrzebne mu rzeczy. Wyjął słuchawki z uszu i schował je wraz z telefonem do kieszeni. Drugą dłonią sprawdził czy ma portfel i ponownie zaczął iść rozglądając się po znajomej okolicy. Zdawał sobie sprawę, gdzie jest. Dookoła stare poobdzierane bloki. Opuszczone budynki. Dzieciaki biegające na niezadbanych podwórkach. Gdzie nie spojrzał widział stare graffiti. W tej chwili uświadomił sobie,że znalazł się na osiedlu, na którym się wychowywał. Na, którym przeżył najgorsze lata swojego życia. To tu zaczął ćpać. To tu w jego rodzinnym domu był molestowany. To tu w jednej ze szkół był bity i prześladowany za to , że jest inny niż wszyscy. Nie dowiedział tego miejsca ponad 15 lat. Jednak teraz stojąc na jednej z ulic poczuł się pewniej. Nie bał się, jak kiedyś ,że coś może mu się stać. Pewnym krokiem ruszył przed siebie przyglądając się wszystkiemu z precyzją. Zatrzymał się na jednej z uliczek prowadzących na podwórko. Stało tam 2 chłopców grających w piłkę. Chwilę później piłka znajdowała się pod nogami Chestera. Lekko się uśmiechając podał ją dzieciom i ponownie zaczął iść. Ustał przed szkołą. Złe wspomnienia to wszystko nagle wróciło. To wszystko wydarzyło się tyle lat temu a on czuje, jakby to było wczoraj. Poczuł wzrok bany, która się nad, nim znęcała. Czuł te szydercze uśmiechy i kawały dotyczące jego osoby. Wiedział,że kiedyś będzie musiał tu wrócić i ponownie się z tym zmierzyć jednak nie zdawał sobie sprawy,że to nastąpi akurat dziś. Przez te lata nic tu się nie zmieniło. Nadal są tu dzieci wytykane palcami tak jak on kiedyś. Różniły się tym,że potrafiły się postawić. Chester po prostu nie reagował nie potrafił się sprzeciwić. Bał się najzwyczajniej w świecie. Mimo ,że ma już te " dzieści" lat poczuł się znów jak mały, bezradny chłopczyk, który kompletnie nie radzi sobie w życiu. Chłopczyk,który według innych był najgorszy a w głębi duszy był wspaniałym dzieciakiem pragnącym normalnego dzieciństwa. Chazy chciał już wrócić do domu. Czuł się jeszcze bardziej przygnębiony i zdesperowany. Ponieważ świetnie znał okolice postanowił iść znajomym skrótem, by jak najszybciej znaleźć się w mieszkaniu jak najdalej od wspomnień z dzieciństwa. Zaczął iść wąską uliczką zsuwając z głowy kaptur. Chwilę później dostrzegł w jednym z zakamarków mężczyznę opierającego się o ścianę. Znał go. Wiedział kim on jest i co robi. Przyspieszył chcąc uniknął spotkania jednak nadaremno.
- Proszę proszę. Kogo moje oczy widzą. Słynny Chester Bennington. I to w takim miejscu.Po tylu latach.- zadrwił mężczyzna podchodząc do Chaza.- Czyżbyś wracał na stare śmieci? -spytał nie oczekując odpowiedzi.- Widzę,że jesteś zdenerwowany. Mam coś na rozluźnienie. Po starej znajomości mam dla Ciebie zniżkę.- diler wyciągnął z kieszeni woreczek z białą zawartością w środku.- To jak dogadamy się?
Chester nie wiedział co ma zrobić. Wahał się. Zdawał sobie sprawę,że to złe,że dawno z tym skończył jednak w tej chwili wydawało mu się to najlepszym rozwiązaniem.- Przecież nikt, by się o tym nie dowiedział.- pomyślał nadal się wahając. - To tylko jedno razowa sytuacja.
Wiem krótki ale brak weny ;_; Dziękuje wszystkim za komentarze i opinię to dużo dla mnie znaczy :)
Super :D
OdpowiedzUsuńDawaj kolejny nie mogę się doczekać :) ... Piszesz wspaniale <3
Świetny rozdział <3
OdpowiedzUsuńCzekam na następny :)
Świetny rozdział, zapraszam do siebie :)
OdpowiedzUsuńWow. *.* No tego to się nie spodziewałam. Fajnie, że się coś dzieje. <3 Czekam na następny.^^
OdpowiedzUsuńTen Twój rozdział, to przeczytałam chyba pierwsza, bo koło 6:30 na telefonie ^^ Podobał mi się, nie powiem. Lepszy niż poprzedni. Błędów mniej, akcja ciekawsza, opisy bardziej rozbudowane... no fajnie :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się to opowiadanie, mimo poprzednich wątpliwości. Porzuciłaś firmę Benningotona, Vicky, wszystko wydaje się jakieś takie... realniejsze. Co prawda, na początku myślałam, że to tylko Ci przysporzy kłopotów,a jednak nie ;-)
Czekam niecierpliwie na nowy rozdział. Pozdrawiam i życzę weny!
PS- Godzinkę temu u mnie też się coś pojawiło. Serdecznie zapraszam do komentowania :D
*8:30 XD
OdpowiedzUsuńTwoje opowiadanie jest świetne. Codziennie sprawdzam, czy nie pojawił się nowy rozdział. Życzę weny i cierpliwości w pisaniu. Marta
OdpowiedzUsuńŚwietne, świetne <3
OdpowiedzUsuńŻyczę dużo weny i czekam na nowy rozdzial :3
Rozdział Wow..
OdpowiedzUsuńI taki.. Wow.
Taki no..
Nie potrafię opisać tego słowami. Jest długi. Idealny!
Nie mało.. Świetny, genialny! Z resztą jak cały blog.
Czekam z niecierpliwością na następne i zapraszam do mnie, na nowy rozdział :3
Weny kochana, weny!
NIe mogę się doczekać następnego. Weny kobieto! *.*
OdpowiedzUsuńPoczątek, gdy się szykowali do wejścia do pokoju Belli był absolutnie świetny. Uwielbiam takie z dupy żarty w całkiem poważnych sytuacjach. No uwielbiam!
OdpowiedzUsuńZjadasz przecinki. Nie zjadaj, są niezdrowe! A potem je wyrzygujesz w inne, niepoprawne miejsca. Widzisz? Mówiłam, że niezdrowe.
Jejku, to dziwne. Ogólnie jak czytam chociażby takiej długości rozdziały to mnie po prostu nudzą, ale ten.. jest inny. Lepszy. Wciągający. Naprawdę! Mnie nudzi ostatnio bardzo dużo opowiadań, a ten jest po prostu cudowny. Chłonęłam każde słowo z takim zaciekawieniem... Możesz czuć się wyróżniona (i to bardzo!).
Kocham to! Ale, Chester?! Nie bierz tego świństwa! Nieee! Nie, nie, nie, nie. Nie możesz! Teraz ma się tutaj pojawić Mike i ma mu to zabrać. Albo nie wiem, ktokolwiek. Byleby nie brał!
Ach, czekam na kolejny rozdział i to bardzo bardzo bardzo nicierpliwie. Aha, no i przepraszam że tak późno.. Nie będę się tłumaczyć, bo to gówno, nie wytłumaczenie. Po prostu przepraszam i postaram się poprawić (postaram się, ale nie obiecuję ;_;).
Weeeeeeeeeny!
Zapraszam do siebie, kolejny rozdział już jest! *-*
UsuńDawno mnie tu nie było. Świetnie, jak zawsze. Życzę weny :)
OdpowiedzUsuńJest i moja pierwsza Bennoda :-) Zapraszam serdecznie.
OdpowiedzUsuńRozdział super kobitko *.* Mam nadzieję że Chester nie kupi tych prochów ;-;
OdpowiedzUsuńPrzepraszam że nie komentowałam , lecz rozdziały czytałam na fonie , kiedy komputer był w naprawie teraz to nadrobię ^^
Pozdrawiam i życzę weny
*Zuza*
Oooo, niegrzeczny Chester, ćpie :D *ćpać chce No więc tak tego, zajebisty, weny życzę i czekam na następny :D /Alis, której nie chciało się logować :D
OdpowiedzUsuńNo w końcu przeczytałam xd
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że mi wybaczysz ;)
Rozdział świetny jak zwykle.
Coś się dzieje i o to chodzi :D
Weny i zapraszam do siebie :)