-Chester! Chester! - Maci próbowała wyrwać chłopaka z rozmyśleń przez, które kiedyś zamknął się w sobie. Dokładnie znała przeszłość Chestera. Zresztą obiecała Shinodzie,że cokolwiek, by się działo a on spotkałby Viktorię ma go za wszelką cenę od niej odciągnąć. Do tego też dążyła jednak nie zbyt skutecznie. W głowie miała mętlik. Wiedziała,że jeśli czegoś teraz nie wymyśli to zawiedzie Mike'a. W jednej chwili dziewczyna szturchnęła chłopaka, po czym odpadła na ziemię. To był jedyny pomysł jaki jej teraz wpadł do głowy ,który mimo wszystko poskutkował. Bennington natychmiast pochylił się nad dziewczyną.
- Maci? Maci?! - chłopak położył dziewczynę na swoich kolanach. - Słyszysz mnie? Maci!- Brunetka otworzyła oczy. Chester parzył na nią z przerażonym wzrokiem kompletnie nie wiedząc co ma zrobić. - Już dzwonie po karetkę.
- Nie , nie dzwoń.- powiedziała szeptem próbując usiąść. Jednak Chazy trzymał ją na tyle mocno , że nie mogła się ruszyć.- Już mi lepiej. Po prostu zakręciło mi się w głowie.
Bennington wziął dziewczynę na ręce, po czym postawił ją przed ławką.
- Błagam Cię nie ruszaj się stąd. Zaraz wrócę. - Chester podbiegł do kasy, by zapłacić za zakupy,które szybko chwycił w dłonie i podszedł do dziewczyny. - Zaniosę je do samochodu i przyjdę po Ciebie dobrze ? -spytał zaniepokojonym głosem kucając na przeciwko niej.
- Pójdę z Tobą. Czuję się już lepiej. Sama dojdę do samochodu dam radę. - odrzekła wstając. W jednej chwili Chester położył jedną dłoń na jej talii, by dziewczyna oparła się o niego co posłusznie zrobiła. W drugą dłoń chwycił kilka reklamówek z zakupami. - Daj wezmę coś.- Mężczyzna jednak nie dał Maci toreb z zakupami. Spojrzał na nią i lekko się uśmiechnął, po czym odwrócił się do tyłu patrząc w stronę sklepu. Nie dało się ukryć ,że nadal myślał o kobiecie, która była nierealnie podobna do jego byłej dziewczyny. Otworzył Maci drzwi do samochodu, po czym pomógł jej wsiąść,następnie włożył zakupy do bagażnika i po chwili zajął miejsce kierowcy.
- Na pewno nie chcesz,żebym Cię zawiózł do lekarza? Blado wyglądasz. - stwierdził zaniepokojony brunet.
- Nie , nie trzeba. Może to z nerwów i niewyspania. - odpowiedziała.
- Więc czemu się nie wysypiasz ?
- Przy moim współlokatorze jest to niestety nie możliwe. - dziewczyna spojrzała na mężczyzny,który właśnie wkładał kluczyki do stacyjki, by za chwilę włączyć się do ruchu. Czuła wyrzuty sumienia,że oszukała go mdlejąc w sklepie. Pogrążona w swoich myślach od razu stwierdziła,że musi mu powiedzieć prawdę. Nie wiedziała jeszcze do końca jak to zrobić, ale jednego była pewna, że musi z, nim poważnie porozmawiać.
- To da się załatwić.- chłopak uśmiechnął się, po czym położył dłoń na kolanie Maci. - Na pewno wszystko dobrze? - zmartwiony chłopak właśnie spojrzał na przyjaciółkę.
Kobieta spojrzała na dłoń Chester'a. Nie mogła pokazać ,że to jej się podoba. W końcu Chazy był jej przyjacielem. Nie chciała tego zepsuć. Chłopak widząc zakłopotanie Maci natychmiast zabrał swoją dłoń i ułożył ją na kierownicy. Ponownie ruszył samochodem teraz już nie co szybkiej. Nie dało się ukryć,że oboje chcieli już być na miejscu. Przez resztę podróży nikt nie zabrał głosu. Zapadła niezręczna cisza,która ustała, dopiero gdy Chazy wjechał do garażu.
- Dziękuje. - odpowiedziała Maci wysiadając z samochodu. Od razu ruszyła w stronę bagażnika, by wziąć zakupy. Zdołała zabrać tylko 2 reklamówki, gdyż Chester ubiegł ją.
- Oddaj! - powiedział marszcząc nos a na jego twarzy pojawił się wielki uśmiech.- Bo, inaczej załatwię to, inaczej.- zagroził w ironiczny sposób.
- Nie oddam. Też chce się poczuć potrzebna.
- Chcesz czuć się potrzebna? - chłopak zamyślił się jeżdżąc palcem po swojej brodzie.- Wiem w czym możesz mi pomóc. W tym stanie nie nadajesz się do jakiejkolwiek ciężkiej pracy, ale... - tu przerwał i wziął dziewczynę na ręce. - Ciężka nie jesteś, więc nawet dobrze przypakować nie można. - zaśmiał się .
- Dzięki wielkie.- oboje śmiali się.- To smutne nie nadaje się nawet na sztangę. - Maci stała już w wielkim salonie.
- Poczekaj tu zaraz wrócę. Pójdę tylko po resztę zakupów.- odrzekł brunet wychodząc z mieszkania.
Dziewczyna starannie przyglądała się pomieszczeniu. Po prawej stronie znajdował się starannie powieszony wieszak oraz półka na obuwie. Pierwsze co przywiodło jej wzrok, kiedy weszła do środka to białe schody w kształcie spirali, wykonane z drewna. Ściany koloru brudnego białego dodawały pomieszczeniu niesamowitej atmosfery. Przypominały lata 80-te. Czarna skórzana kanapa i trzy fotele dodawały pomieszczeniu nieco nowoczesności. Obszar między kanapą a ścianą zajął mały szklany stoliczek.Na ścianie wisiał już wielki telewizor plazmowy pod, którym znajdowała się niska,podłużna i czarna szafka, na której stał odtwarzać dvd oraz masa filmów. Dziewczyna przejechała palcem po dość sporej kolekcji mężczyzny.Spojrzała w prawą stronę, gdzie mieścił się kominek obok, którego stał wiklinowy koszyk z drewnem. Przeszła kilka kroków dalej, by nadal podziwiać piękne wnętrza. Po lewej stronie była kuchnia. Z daleka w oczy rzucała się lodówka koloru miętowego. Uchwyty do szafek tego samego koloru świetnie komponowały się z kremowym kolorem szafek. Na środku znajdowała się wysepka do gotowania. Pod ścianą stał niezbyt duży stół z czterema krzesełkami. Wszystko to wydawało się idealne. Dziewczyna była ciekawa, kto urządzał wnętrza. Ponownie wróciła do miejsca, gdzie stała kanapa. Na ścianie naprzeciw telewizora wisiały zdjęcia. Maci podeszła do nich, by bliżej, im się przyjrzeć. Na środku ściany wisiała wielka antyrama ze zdjęciem całego składu Linkin Park dookoła znajdowały się już nieco mniejsze ramki ze zdjęciami Chestera. Na jednym był z Joe na drugim z Brad'em. W każdej ramce wisiało zdjęcie z innym przyjacielem. Jedno zdjęcie przyczyniło się do wielkiego uśmiechu na twarzy brunetki. Była to fotografia Chaza z małym chłopcem, który przytulał się do Benningtona z wielkim uśmiechem. Jednak zdziwiła się widząc jedną pustą ramkę. Stała dokładnie przyglądając się każdej fotografii.
- Jestem! -krzyknął Chazy wchodząc do pomieszczenia z reklamówkami ,które natychmiast położył w kuchni.-Przepraszam,że tak długo, ale musiałem wykonać ważny telefon. I jak się podoba dom ? -spytał podchodząc do kobiety.
- Jest śliczny. -powiedziała zachwycając się przepięknym wnętrzem.- Jak dla mnie jest idealnie. Czyje to dzieło ? -spytała patrząc na Chestera.
- Moje i Mike'a. Z małą pomocą reszty ekipy.- dumnie odpowiedział. - Cieszę się,że Ci się podoba.
- Co to za śliczny chłopczyk na tym zdjęciu ? -dziewczyna wskazała palcem na fotografię,której nie dawano się przyglądała.
- Przecież to ja. - Chazy zaczął się śmiać.- Ale, gdzie ja tam śliczny. A tak na serio to syn mojego brata Andy. ( czyt. Endi)
- Ty masz brata? -Maci ustała obok Chestera opierając się o tył kanapy.- Widzę,że jeszcze sporo o Tobie nie wiem. Ale jak to mówił pewien muzyk "wszystko się da nadrobić".
- Bardzo inteligentny ten Pan musiał być. - oboje w wesołym nastroju udali się do kuchni. - Usiądź ja się wszystkim zajmę. Chcesz coś do picia? -spytał troskliwym tonem.
- Daj spokój przecież nie umieram. Czuje się już dobrze. -odrzekła z uśmiechem i od razu zabrała się za rozpakowywanie zakupów.
Przyjaciele wspólnymi siłami wzięli się za przygotowywanie pizzy. Maci zwinnie kierowała całą pracą. Każdy był pochłonięty swoim zajęciem.
Minęło 20 minut. Chester starannie włożył pizze do piekarnika. Wziął butelkę wina i szkło, po czym dołączył do Maci siedzącej w salonie. Postawił wszystko na stoliku następnie podszedł do kominka, by go rozpalić. Włożył kilka drewek i podpalił je. Całość rozpaliła się po 5 minutach. Odwrócił się. Maci siedziała na podłodze opierając się o kanapę.
- Mamy teraz trochę czasu, więc możemy pogadać. - uśmiechnięty Bennington usiadł obok nalewając do kieliszków wino.- Proszę bardzo. - podał jeden z nich brunetce.
- Dziękuje Ci bardzo.- kobieta wzięła szkło od chłopaka.- Więc co z Twoim bratem?
- Ma na imię Charlie (czyt. Czarli). Od 10 lat ożenił się z Lindą. Od tamtego wydarzenia nie mamy zbyt dobrego kontaktu. Andy to mój chrześniak, więc spotykam go tylko w jego urodziny czy święta. Mały ma teraz 5 lat i jest na prawdę świetnym dzieciakiem.
- Przepraszam,że przerywam, ale mam pytanie.- przerwała upijając łyk wina.
- Nic się nie stało. Mów, o co chodzi? -chłopak powtórzył zachowanie Maci. W lewej ręce trzymał kieliszek wina oparty na jego kolanie a druga ręka, na której oparta była jego głowa wylądowała na kanapie.
- Skoro jesteś chrzestnym Andy'iego to czemu nie możesz się z, nim spotykać codziennie albo przynajmniej kilka razy w miesiącu?
- No właśnie do tego zmierzałem. Linda jego matka łagodnie mówiąc nie przepada za mną. Mam nieciekawą przeszłość a jej nic się nie da wytłumaczyć. Dla niej ćpun zawsze zostanie ćpunem. Tu ma rację, ale nie oznacza to , że ciągle biorę. Nie miałem z tym styczności od ładnych parunastu lat. Ona twierdzi,że wciągnę w do Charlie'ego a później Młodego. Poza tym nie byłem zbyt stały w uczuciach co też jej się nie podobało, bo kiedyś miałem styczność z jej przyjaciółką.
- Styczność to znaczy? - dziewczyna była ciekawa jednak w jej oczach malowała się smutek,który podzielała wraz z Chaz'em.
- Nie będę nic ukrywać. Przyjaźnimy się i mogę Ci zaufać. - powiedział upijając spory łyk wina.- Kiedyś nie szukałem miłości, bawiłem się dziewczynami takie jedno dniowe przygody. Co już dawno się zmieniło. - sprostował nie chcąc wychodzić na drania.
- Rozumiem.-dziewczynie odebrało mowę. Cieszyła się,że Chazy jej ufa i jest z nią szczery jednak jego przeszłość była przygnębiająca.- Każdy miał jakieś problemy w przeszłość, ale to nie powód, żeby od razu takiego kogoś skreślać. Przecież każdy w jakimś tam stopniu z upływem lat się zmienia. Idąc tokiem myślenia Twojej szwagierki nie powinno mnie tu być w ogóle nie powinieneś mieć znajomych. To głupie. Lubię Cię nawet bardzo, a to co robiłeś kiedyś mnie nie interesuje. Ważne jest dla mnie to , że jesteś takim człowiekiem jakim jesteś teraz i ,że w ogóle jesteś. Nie znam innej takiej osoby,która mimo takiej, a nie innej przeszłości jest bardzo pozytywnym człowiekiem. Jesteś dobry ,potrafisz wysłuchać, doradzić, o co jej chodzi?! Powinna tylko żałować ,że nie poznała Cię bliżej.A co Twój brat na to ? Przecież powinien jakoś zareagować w końcu popsuły się Wam relacje przez nią.
Chester słuchając dokładnie wszystkiego co mówiła Maci udał się do kuchni po pizze. Położył ją na stoliku i rozłożył dwa talerze oraz sztućce.
- Dziękuje za tyle miłych słów na mój temat, ale to raczej sprawy nie załatwi. Wiem,że to żona mojego brata, ale ona jest jakaś nienormalna.- mężczyzna starannie pokroił pizze.- Dosyć o mnie. Opowiedz mi coś o sobie,swojej rodzinie. - oboje zaczęli jeść.
- To dość nudna opowieść ...- zaczęła brunetka.- Nie wiem od czego zacząć.
- Najlepiej od początku. -Chester z uśmiechem ugryzł kolejny kawałek pizzy.
- Urodziłam się w niezbyt bezpiecznej dzielnicy Londynu. Tam też się wychowywałam razem z moim starszym bratem Rayan'em. Dzieciństwo mimo wszystko miałam udane. Na pozór wszystkiemu byliśmy szczęśliwą rodziną. Codziennie jedliśmy razem obiady, co niedziele wybieraliśmy się na spacery. Mówiąc krótko niczego nam nie brakowało po prostu perfekcyjna rodzina.Jednak nie potrwało to długo. Miałam, wtedy 15 lat. Rayan wpadł w złe towarzystwo. W wieku 18 lat miał już na koncie kuratora i dwie sprawy w sądzie. Ciągłe bójki,napady,alkohol,narkotyki. To wszystko go zniszczyło i zmieniło o 360 stopni. Od tamtej pory stał się chamski, opryskliwy,pyskaty. No i właśnie to przyczyniło się do wydarzenia,które zmieniło moje życie diametralnie. W tym momencie, w którym on najbardziej potrzebował wsparcia i miłości rodziców oni od tak wyjechali. Jedynym ich wytłumaczeniem było,że nie radzą sobie z rodzicielstwem ,że w końcu chcą spełniać swoje marzenia o podróży dookoła świata a my, im w tym przeszkadzamy. Od tamtej pory nie miałam z nimi kontaktu. Zamieszkałam z dziadkami w centrum Londynu. Po roku doszła w końcu do siebie i zaczęłam powiedzmy ,że normalnie funkcjonować. Mój brat po roku wyszedł z poprawczaka i wprowadził się do nas. Zmienił towarzystwo i swoje życie. Znów stał się tym samym miłym i sympatycznym Rayan'em jak kiedyś. Po kilku latach rodzice odezwali się do niego w sprawie pieniędzy. Od tamtego telefonu co miesiąc wysyłali na jego konto kasę na nasze utrzymanie. Było ciężko, ale zawsze jakoś dawaliśmy radę. Przyjechałam tu do LA na studia dzięki stypendium. Rayan przysyła mi ci miesiąc jakąś tam kwotę ,żeby opłacić rachunki. Jedyny plus tego ,że mieszkam z Ian'em moim współlokatorem jest taki,że nie musimy płacić czynszu a tylko opłacać podstawowe rachunki. Zawsze trochę grosza zostaje. Teraz rzadko widuje się z dziadkami i bratem, ale mimo tego mamy świetny kontakt codziennie rozmawiamy przez telefon. Teraz wiesz już o mnie wszystko.- powiedziała patrząc na nieco zasmuconego mężczyznę.- Przepraszam na chwilę. Gdzie tu jest łazienka?
- Drzwi koło schodów. -, zanim zdążył dokończyć dziewczyna pobiegła do środka. Chester bez chwili zastanowienia podążył za nią. Puknął w drzwi jednak Maci nie odezwała się. Oparł się od drzwi próbując coś usłyszeć. Jednak nie tego się spodziewał. Otworzył drzwi. Maci siedziała oparta o ścianę a dłońmi miała zasłoniętą twarz. Chazy nigdy nie słyszał a tym bardziej nie widział jej w takim stanie. Wydawała mu się silna a w tej chwili nieporadna dziewczyna po prostu nie mogła się powstrzymać od płaczu. Bennington kucnął koło niej, delikatnie chwycił ją na dłoń, po czym wyprowadził z toalety. Oboje usiedli na kanapie. Chłopak bez słowa przytulił przyjaciółkę. Ta wtuliła się w chłopaka,który doskonale wiedział czego w takiej sytuacji oczekuje Maci. Wiedział,że słowa na nic tu się nie zdadzą,dlatego siedzieli w milczeniu. Chazy dał jej się w spokoju wypłakać. Po upływie kilku minut dziewczyna już nieco spokojniejsza usiadła i oparła się. Wzięła głęboki oddech, po czym spojrzała na Chestera. Chłopak ujął twarz Maci w dłonie i przetarł jej łzy spływające po policzkach. - Już lepiej? - spytał zatroskanym głosem.
- Tak... przepraszam Cię, za to. Po prostu to dla mnie trudne do opowiadania szczególnie ,że nikomu o tym nie mówiłam wcześniej.-kobieta wzięła od Chestera kieliszek wina i upiła łyk.
-Nie masz mnie za co przepraszać. To ludzkie zachowanie. W takich sytuacjach każdy, by się tak zachował, jak ty. Wiem,że to nie etyczne, ale chyba powinienem podziękować Twoim rodzicom, bo dzięki ich podróży Ty tu jesteś teraz ze mną. Mogę z Tobą porozmawiać,powygłupiać się, a jeśli brakuje Ci bliskich to możemy nawet teraz,zaraz jechać do nich to żaden problem.
Dziewczyna uśmiechnęła się delikatnie jednym kącikiem ust.
- Wyjazd do nich planuje dopiero na święta. Dziękuje za Twoją troskę i zaangażowanie, ale to zupełnie nie potrzebne. Wiem,że masz dużo swoich problemów dlatego przepraszam,że obarczam Cię także moimi.
- Nie masz mnie za co przepraszać byłem Ci to winien. Po rozstaniu z Viki to ty mnie wyciągnęłaś z pokoju. Za co jestem Ci na prawdę wdzięczny.
Kobieta obdarowała mężczyznę uroczym uśmiechem.
- Dość smętów na dziś. W końcu to miał być udany wieczór. - Maci ponownie zabrała się za jedzenie. Chester uczynił to samo.- A tak z czystej ciekawości. Czemu jedna ramka jest pusta?- chłopak spojrzał na ścianę, a następnie skierował swój wzrok na brunetkę.
- Czeka na wyjątkowe zdjęcie z wyjątkową osobą.- Chazy uśmiechnął się, po czym zmarszczył nos.- To, kiedy robimy sobie zdjęcie ?
- Oooooo - dziewczyna westchnęła- To miłe. -powiedziała robiąc najsłodszą minę na świecie.- Teraz?
Bennington bez słowa poszedł na górę. Wrócił po kilku minutach z aparatem w ręku.
- Do dzieła. - zaśmiał się.
Przyjaciele przez dobre 15 minut robili sobie masę zdjęć. Po skończonej sesji Chester podpiął aparat do telewizora i razem z Maci oglądali dzisiejszą sesję. Oboje śmiali się przy tym jak małe dzieci. Z wszystkich zdjęć wybrali jedno,które Chester wydrukował, a następnie włożył do pustej ramki.
- Teraz mogę się tu wprowadzać.- odrzekł mężczyzna patrząc razem z dziewczyną na ścianę.
- Wydrukujmy jeszcze te zdjęcie. - Maci wskazała na telewizor, na którym widniało ich zdjęcie z dziwnymi minami.- Chce je na pamiątkę.
- Nie ma problemu. Już się robi.- po chwili zdjęcie było już w dłoni kobiety.
- Dziękuje bardzo. -odrzekła całując Chaza w policzek.
Oboje znów zasiedli na podłodze pochłonięci rozmową. Brunet poszedł do kuchni po kolejną butelkę wina,którą zwinnie otworzył. Rozmawiali o wszystkim i o niczym. Byli tak zajęci sobą,że nie spostrzegli,że na zegarze wybiła godzina 24. Bennington poszedł do łazienki. Gdy wrócił dziewczyna już spała wtulona w poduszkę. Nie miał sumienia jej budzić dlatego wziął ją na ręce i zaniósł na górę do swojej sypialni. Delikatnie położył ją na łóżku i przykrył kocem. Usiadł na krańcu łóżka patrząc na Maci. Dłonią odgarnął kosmyk włosów, który opadł jej na twarz. Mógł patrzeć na nią godzinami. Według niego była idealna w każdym calu. Pochłonięty rozmyśleniami zsunął się na podłogę i zasnął.
*********************
Ranek.Mieszkanie Chestera.
Do sypialni Chaz'a z impetem wbiegł Mike budząc przy tym Maci i gospodarza domu. Oboje pół przytomni nie wiedzieli co się dzieje. Shinoda nie zważając na nic rzucił w stronę przyjaciela codzienną gazetę. Bennington powolnym ruchem chwycił gazetę w dłoń.
- Zabije ją! No uduszę! -krzyczał Mike- Co ona sobie wyobraża ?! Takie sceny urządzać! Jak my to teraz sprostujemy? Przecież ta łatka zostanie z nami do końca! - mężczyzna nie mógł się uspokoić.Chodził nerwowo po pokoju co chwila łapiąc się za głowę. Maci podniosła się i nie wiedząc, o co chodzi usiadła na krześle. Patrzyła to na Chaza to na Spike'a. Zaspany wyraz twarzy wokalisty zmienił się w wyraz pełen złości,zaskoczenia i oburzenia. Przeczesał palcami swoje włosy, po czym wstał i podszedł do Mike'a. Złapał Go za koszulę i pchnął w stronę łóżka.
- Siadaj kurwa!- krzyknął rzucając gazetę w kąt pokoju.
- Jak mam siedzieć, skoro od środka aż mnie roznosi. -rzucił Minoda.
- Wkurwia mnie takie zachowanie. Siedź na dupie i się nie ruszaj. Chodzenie w niczym Ci nie pomoże! - nerwowy i głośny ton głosu mężczyzny wyraźnie przestraszył i zdziwił dziewczynę siedzącą w milczeniu. Nie chciała w tej chwili udzielać się w tej awanturze. Głównym tego powodem był po prostu brak informacji. Przyglądała się całej tej sytuacji czekając aż w końcu któryś z nich powie, o co chodzi.
- A wiesz co mnie wkurwia .... ?
- W tej sytuacji mało mnie to obchodzi. - Bennington kucnął przy szafie chowając twarz w dłonie.
- Ona mnie wkurza. Ona! Zachciało jej się w coś grać? Ale jakim kosztem!- Mike nie wytrzymał i wstał.
- Siadaj! - Chazy odrzekł i wskazał palcem na łóżko. Spike posłusznie wykonał polecenie nie chcąc bardziej zdenerwować przyjaciela.- Daj mi chwilę pomyśleć.
Minęło 10 minut, zanim ktoś zabrał głos.
- Zbieraj się! - powiedział Chaz stanowczym tonem.
- Co ?
- Głuchy jesteś? Zbieraj się! Jedziemy tam, inaczej nic nie zdziałamy. Poczekaj na mnie przy samochodzie. - brunet poinstruował Shinodę a sam wyszedł zatrzaskując za sobą drzwi od łazienki. Wrócił po chwili przebrany w świeże ubrania, wchodząc wziął głęboki oddech i kucnął przy krześle, z którego nie ruszyła się Maci.- Przepraszam Cię za to , że musiałaś tego słuchać..., że się tak uniosłem, ale ... - tu przerwał i podał kobiecie gazetę.- Zresztą sama zobacz. - Zaczekasz tu na mnie? Niedługo wrócę obiecuje. -powiedział wstając i zakładając bluzę.
- Nie będę czekać, bo jadę z Wami. - Maci również się podniosła i z poważna miną popatrzyła w stronę Benningtona. Jego twarz jak nigdy pokazywała wiele emocji jednak wszystkie negatywne. Malowało się na niej złość,nienawiść,wstręt.
- Nie wiem, czy to jest dobry pomysł. Wolałbym,żebyś tego nie słuchała i poczekała tutaj. -odrzekł cichym, ale stanowczym tonem.- Ale z racji ,że trochę Cię już znam i wiem,że nie odpuścisz to nie mam zamiaru się kłócić. - wyciągnął dłoń w kierunki drzwi zapraszając dziewczynę do wyjścia. Ta nie czytając gazety włożyła ją do kieszeni i wyszła. Mike już siedział w samochodzie nerwowo stukając palcami o ekran swojego telefonu. Maci zajęła miejsce z tyłu. Po chwili do samochodu wsiadł Chester i z piskiem opon ruszył. Dziewczyna patrzyła przez okno na okolicę. Było wcześnie rano. Na ulicach nie widać było prawie nikogo. Czasem tylko ktoś wyszedł ze sklepu.Przez całą drogę wszyscy milczeli. Mike milczał, bo nie chciał bardziej zdenerwować Chestera. Maci, natomiast kompletnie nie wiedziała, o co chodzi, a po minie Chaza wywnioskowała,że ona sam jej tego nie powie. W tej chwili oderwała wzrok od szyby i spojrzała w dół.
- Gazeta ... -wyszeptała i szybkim ruchem wyciągnęła papier z kieszeni. Chciała jak najszybciej ją rozłożyć jednak coś w środku jej na to nie pozwalało. Bała się, co to będzie. Jednak przez cały czas w głębi duszy zastanawiała się co mogło tak bardzo zdenerwować chłopaków.
- Otwórz śmiało. -odezwał się Chester spoglądając właśnie na brunetkę. Stali właśnie na czerwonym świetle. Patrzył na dziewczynę swoimi pięknymi brązowymi oczami, w których malował się niepokój i strach. Pierwszy raz, odkąd wyszedł z "zamknięcia" widziała go w takim stanie. Chciał mu teraz coś powiedzieć,pocieszyć Go,przytulić, ale wiedziała,że to na nic,że to nie pomoże, nie w tej sytuacji,nie dziś, nie w takim stanie w jakim jest teraz. Musiała poczekać. Przez kilka dobrych minut wyłączyła się całkowicie. Pogrążyła się w swoich myślach, z których wyrwał ją Mike.
- Maci! Maci! Żyjesz ? - mówił tak samo zdenerwowanym tonem co Chazy. Patrzył się na nią tym samym smutnym wzrokiem co Bennington. Oni obaj zmienili się w jednej chwili. Te zachowanie nie było w ogóle podobne do Shinody. Na co dzień wesoły,radosny,optymistyczny teraz przygnębiony,smutny i jakby przestraszony. Człowiek,który, na co dzień mówił więcej niż ona sama przez całe swoje życie teraz siedział cicho,zamknięty w sobie i pogrążony w myślach. To milczenie zabijało ich od środka.Było porażające.
- Tak żyję. Przepraszam trochę się zamyśliłam. -odpowiedział cichym jak nigdy tonem wpatrując się w okno. W ręku nadal trzymała zwiniętą gazetę. Wiedziała,że nic dobrego w niej nie zobaczy jednak w duchu modliła się,żeby to nie było coś strasznego. Nieco pewniejszym ruchem rozłożyła gazetę. Na pierwszej stronie widniało zdjęcie Chaza i Mike'a obejmujących się co robili zawsze po koncercie dziękując w ten sposób fanom za ich obecność i wsparcie. Przeczytała nagłówek. Zamurowało ją. Jej modlitwy nie zostały wysłuchane wręcz przeciwnie. Nie wierzyła własnym oczom.- Jak to ??!! -szepnęła pod nosem.
- Też się zastanawiam. -z rozmyślań wyrwał ją Chester.Właśnie parkował na podjeździe przed domem Brad'a.
- Brad? To nie on! Na pewno nie! On, by tego chłopakom nie zrobił.- pomyślała.- BELLA! - powiedział głośno.
- Czyli zgadzasz się z nami?! - odrzekł Spike wysiadając wraz z Chesterem z samochodu. Maci dokładnie jeszcze raz przeczytała nagłówek gazety.
" FANI MIELI RACJE. BENNODA ISTNIEJE. BENNINGTON I SHINODA - RAZEM! "
PRZEPRASZAM,ŻE TAKI KRÓTKI :< LICZĘ NA WASZĄ OPINIE I KOMENTARZE, BO GŁÓWNIE OD TEGO ZALEŻY CZY DALEJ COŚ BĘDĘ DODAWAĆ. DZIĘKUJE ZA PRZECZYTANIE I ZA WASZE OPINIE. <3
Super wszystko się trzyma logicznej całości :) masz po co pisać, piszesz świetnie
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
http://soldierser.blogspot.com/
Sorki za spamik ;)
Naprawde świetny rozdział :** <3 ;)
OdpowiedzUsuńświenie pisz dalej :)
OdpowiedzUsuńNo jak udawali gejów przy tej dziewczynie to się bidulka załamała i nafrajerzyła. xD No to ciekawa jestem co tam chłopaki wykombinują. Ja to bym namieszała z tą Bellą i Chesterem, żeby z Maci mu się nie układało tak idealnie. :D Dobra, nie mieszam się. Moja wyobraźnia już zaczęła się przegrzewać od pomysłów. .__. Czekaam. xd
OdpowiedzUsuńMam podobne pomysly co do Belli i Chestera :D zobaczymy co z tego wyjdzie :)
UsuńBisty rozdział! Kocham to..
OdpowiedzUsuńDawaj...
Mi...
Następny..
Rozdział..
No kocham to no! <3
rozdział zajebisty i z niecierpliwością czekam na kolejny <333 weny ;)
OdpowiedzUsuńJest zajebisty!!! Nie wiem jak inaczej to ująć i czekam na next'a weny <3 <3 <3 <3
OdpowiedzUsuńFajny rozdział a końcówka zajebiaszcza :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, życzę weny i czekam niecierpliwe na nn!
~Reasy :*
Noniemoge. Nie mogę się doczekać kolejnego. Ale się porobiło...Oczywiście rozdział zacny, życzę weny i zapraszam do mnie ;)
OdpowiedzUsuńJejku genialne *.*
OdpowiedzUsuńAle trzymało w napięciu, nie mogłam się oderwać :D nie mogę się doczekać kolejnego, dodawaj szybciutko <3
Łooooo!
OdpowiedzUsuńAle jaki mi tutaj krótki rozdział? Przecież jest dobrej długości. Takie mi się najbardziej komfortowo czyta, bo jak są dłuższe to tak się ciągną, ciągną i końca nie mają. XD
Shinoda niemogący siedzieć dupą na jednym miejscu mnie rozwalił XD Ja mam chyba dziwne poczucie humoru, ale śmiałam się wtedy jak powalona.. No bo to takie do niego podobne! Wszystko to sobie dokładnie wyobrażam, może dlatego.
A Chester przytulający Maci był uroczy. Zahaczyłaś o to, że według Chestera Maci jest idealna i takie tam, więc może coś między nimi zajść? Uuuuu. Chociaż nie musi, ale jak już jest taki opis lekko ponad normą to zaczynam świrować. Albo to zwykły przyjacielski komplement. Nie wiem, jeny! Wszystko mieszam. Ugh. Ale ja się nie wtrącam, rób oczywiście co chcesz z bohaterami a ja czekam na kolejne części :3
No i zapraszam do siebie, nowy rozdział już jest! <:
Przepraszam, ale te dni tak uciekają (kurde, niedługo święta :D) nie mogę się zupełnie ogarnąć, cały czas chodzę jak wariatka i zbieram kapsle, spaceruję po śniegu z głową w chmurach i doskonale wiem co mam robić ale i tak gówno z tego wychodzi, bo wszystko mi leci z rąk. W ogóle ciśnie mi się tylko "This is my december...", ale nie będę ci spamować tekstami LP, no tak nisko to chyba jeszcze nie upadłam :D
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału: Ciekawy, ale przydługawy... (boże, jak ja mogę pisać takie rzeczy??). Może to kwestia tego, że chciałam go koniecznie skończyć przed 2 w nocy, a tak bardzo chciało mi się spać, nie mam pojęcia. Trochę mi się to dłużyło.
Co do relacji Mike'a i Chaza to mogę śmiało stwierdzić, że jeszcze muszę się do niej przyzwyczaić. Przepraszam Cię bardzo, ale bolały mnie ich żarty...
Lubię Maci. Jest ciekawą, miłą postacią. Kojarzy mi się z taką typową, kochaniutką ciocią Karolinką jedzącą proteiny i hodującą sobie konie na wsi (a może jednak nie powinnam była komentować w tym stanie? Przepraszam za te dziwne porównania ale nie jestem w zupełności ogarnięta)...
Chaz jest trochę za szybki jak dla mnie, że tak zarywa do Maci, ale niech będzie, rób co chcesz, zawsze przeczytam i skomentuję :)
Jest kilka błędów. Zjadasz przecinki, rozbijasz wyrazy na dwa (lub nawet 3!) oddzielne, ortograficzny wyłapałam jeden. Tak tylko na marginesie, żebyś nie była taka szczęśliwa, o nie! :*
Pozdrawiam i czekam na nowy. Przepraszam za wszelkie "od czapy" słowa, ale jak już pisałam, nie panuję nad myślami.
Weny.
trzeci rozdział u mnie, zapraszam :3
OdpowiedzUsuń