sobota, 30 listopada 2013

Rozdział 22



** Następnego dnia rano. Pokój Maci. ** 
Chester po przebudzeniu wyciągnął rękę w poszukiwaniu Maci. Jedyne co poczuł to, że druga strona łóżka zdążyła już wystygnąć. Podparł się na łokciu. W mieszkaniu było już na tyle jasno , że mógł widzieć wszystko, co się tam działo. Widok z otwartych drzwi pokoju prowadził wprost na kuchnie.Usiadł na brzegu łóżka a jego wzrok utkwił na kobiecie, która dokładnie przygotowywała śniadanie. Miała na sobie czerwoną koszulę w kratę i jeansy. Jej włosy nieco roztrzepane sięgały jej do połowy pleców. Chazy pół przytomny chwycił w rękę butelkę z wodą stojącą obok łóżka. Kiedy zaczął pić wydawało mu się, że trwa to wiecznie. Po kilku sekundach nie było już połowy zawartości butelki. Włożył na siebie koszulę,która leżała na krzesełku. Wstał i udał się do pomieszczenia, w którym przebywała brunetka. Po cichu zaszedł ją od tyłu ,delikatnie położył swoje dłonie na jej biodrach. 
- Cześć księżniczko. - szepnął jej do ucha z uśmiechem na twarzy. Dziewczyna przestraszyła się. Szybkim ruchem odwróciła się w stronę bruneta i wylała na jego koszulę szklankę soku pomarańczowego. 
- Jejku przepraszam. Przestraszyłeś mnie. - odrzekła zdenerwowanym głosem.- Zdejmij koszulę wypiorę Ci ją, póki się jeszcze da. - z lekkim uśmiechem odłożyła szklankę do zlewu. Po jej ruchach można było wywnioskować,że jest zdenerwowana. 
- Nie trzeba na prawdę. To ja Cię przepraszam ,nie powinienem. 
- Szybko zdejmuj! - powiedziała stanowczym głosem.- Później się tego nie da sprać. 
- Dobrze już dobrze tylko nie bij. - Chester zaczął się śmiać, po czym rozpiął koszulę i zdjął ją. Maci wyciągnęła dłoń po koszulę jednak znów nie mogła się opanować. Jej wzrok wędrował po nagim torsie mężczyzny.Był wręcz idealny. Po chwili zamyślenia szybkim ruchem zabrała koszulę. 
- Śniadanie masz na stole. - rzuciła z uśmiechem wchodząc do łazienki. Zanurzyła koszulę w wodzie i wróciła do kuchni siadając na przeciw Benningtona. Patrzyła jak ten zachłannie zjada tosty z serem. - Smacznego. - brunetka podarowała mu swój piękny uśmiech, po czym nalała sobie kawy do kubka. 
- Dziękuje a śniadanie przepyszne. - odrzekł patrząc na Maci.- Jak się spało ? Nie chrapałem? - Chester położył ręce na stole i zaczął się w głos śmiać. 
- Bywało gorzej.- powiedziała z ironią- Spokojnie nie chrapałeś, inaczej znalazłbyś się w innym pokoju. - dziewczyna upiła łyk kawy a uśmiech nadal nie schodził jej z twarzy. Dłonią przeczesała sobie włosy.- Pożyczyłabym Ci koszulkę, ale obawiam się ,że będzie za mała.Chociaż... - tu się zamyśliła - mam taką jedną . Świetnie będzie do Ciebie pasować. - Ciemnooka wbiegła na górę i po kilku minutach była już z powrotem. Podała mężczyźnie różową koszulkę. Chester śmiejąc się spojrzał na obrazek, który na niej był. Przedstawiał on jednorożca a w tle tęczę. 
- Faktycznie jest świetna. Pożyczysz mi ją ? Założę ją na koncert. - oboje siedzieli i śmiali się w głos. 
- Jasne jest Twoja. - Po zjedzonym śniadaniu oboje posprzątali po sobie. Dziewczyna oparła się o blat spoglądając na Chestera. - Pamiętasz w ogóle co się wczoraj działo ? 
- Niestety, pamiętam co nie co. Nie był to najlepszy wieczór. Bynajmniej po części nie skończył się tak jak chciałem. - podszedł do dziewczyny.- A działo się coś o czym powinienem pamiętać? - spytał a na jego twarzy pojawił się cwany uśmiech. 
- Nic z tych rzeczy. - dziewczyna zaczęła się śmiać - Wam facetom to tylko jedno w głowie. Wszyscy jesteście tacy sami. - Maci pokręciła głową. 
- Wypraszam sobie. Ja jestem wyjątkowy. - Chaz wyszczerzył się.- Wczorajszy wieczór miał trochę, inaczej wyglądać. Była jedna rzecz ,którą chciałem zrobić no, ale niestety pewna osoba mi na to nie pozwoliła. 
- Spróbuj dziś. Może jeszcze nie jest za późno. - po tych słowach zapadła cisza. Minęło kilkadziesiąt sekund, zanim Chazy zdobył się na odwagę i podszedł bliżej do Maci. Spojrzał jej głęboko w oczy. Ich ciemny odcień doskonale współgrał z jej dość ciemną cerą. Powolnym ruchem położył dłoń na jej policzku a drugą dłonią oparł się o blat. Przybliżył swoją twarz do jej twarzy. Oboje milczeli patrząc sobie głęboko w oczy. Kobieta wzięła głęboki oddech i w końcu odezwała się. - Proszę Cię nie dziś,nie teraz.- brunetka przeszła pod ręką Chestera i weszła do salonu. Ustała koło okna. Wszędzie leżały już złote liście,dzieci biegały po ulicy grając w różne gry. W tej chwili chciała być takie jak one. Beztroskie ,bez żadnych problemów,po prostu bawiące się na dworze jak, gdyby nigdy nic. Wpatrywała się, jak zaślepiona w jeden punkt, gdy nagle odkręciła się w stronę kuchni, by wszystko wytłumaczyć mężczyźnie. Jednak spoglądając na niego zablokowało ją coś. Poczuła przeszywający ból w piersi. Brunet stał oparty dłońmi o blat w kuchni ze spuszczoną głową głęboko oddychając. 
- Przepraszam ... -odezwali się w tym samym momencie. Chester wszedł do salonu zakładając po drodze swoją marynarkę. - Nie wiem, co mnie napadło. Jeszcze raz Cię przepraszam. - W tej chwili do mieszkanie wszedł Mike.- Dobrze,że jesteś właśnie miałem po Ciebie dzwonić. Możemy już jechać. Chciałem się wykąpać i w ogóle.- 
Zdezorientowany Shinoda spojrzał najpierw na przyjaciela a później na przygnębioną Maci. 
- Co tu się stało? Zostawić Was na chwilę i atmosfera jak w domu pogrzebowym.Chester nigdzie nie jedziemy, dopóki mi nie wyjaśnicie co się stało. - Spike usiadł wygodnie na kanapie. 
- Daj spokój i tak już nadużyłem gościnności Maci za co jestem jej bardzo wdzięczny. - spojrzał na kobietę,która ciągle stała w jednym miejscu. Chaz podszedł do niej i delikatnie pocałował ją w policzek, po czym szepnął jej do ucha " przepraszam i dziękuje za wszystko" i bez żadnego pożegnania wyszedł na zewnątrz. 
- Idź do niego. - Maci sztucznie się uśmiechnęła. 
- Nie rozumiem Was. - Spike wstał i pokręcił głową.- Dziękuje,że go przygarnęłaś na pewno się odwdzięczę. 
- Nie musisz mi się za nic odwdzięczać. Cała przyjemność po mojej stronie.-w oczach dziewczyny zagościły iskierki a na jej twarzy zawitał delikatny chodź w 100% szczery uśmiech. - Teraz Ty Go pilnuj,żeby Bella na niego nie napadła.- brunetka cicho się zaśmiała przytulając Mike'a na pożegnanie. 
- O to możesz być spokojna. Z tego co mi się wydaje dużo się zmieniło od tych 2 miesięcy i chyba chłopak odżył na nowo po poznaniu pewnej dziewczyny.- rzucił Shinoda wychodząc z pomieszczenia. Wsiadł do samochodu jednak po minie Benningtona wywnioskował ,że jakakolwiek rozmowa w tym momencie nie ma sensu. Chester włączył radio, by zagłuszyć chodź trochę ciszę. Kilka minut później byli pod domem Chaz'a i Brad'a. 
- Wejdziesz ? - spytał Chazy. - Pomógłbyś mi się spakować? Pisałem już do David'a i niedługo ma tu być jego znajomy to zabierze wszystkie sprzęty. - Bennington patrzył na przyjaciela nieco smutnym wzrokiem. 
- Jesteś pewien,że chcesz się wyprowadzić? 
- Tak. Już dawno to planowałem a ta cała Bella tylko mi w tym pomogła. Zresztą to mieszkanie jest za małe dla tylu osób.- odrzekł wysiadając z samochodu. 
- Skoro to ma Cię uszczęśliwić to jasne,że Ci pomogę. W końcu od tego jestem. - Spike poklepał przyjaciela po ramieniu z uśmiechem na twarzy. 
- Dziękuje. Dziś zacznę czegoś szukać mam nadzieję,że szybko coś znajdę. 
- Nie ma co szukać na wariata i, byle czego. Przez ten czas wprowadź się do mnie. Wyprowadziłem się od Rob'a, więc mam dużo miejsca. 
- Nie , nie chce Ci przeszkadzać. - Chester uśmiechnął się przez zaciśnięte usta. 
- W czym ty mi masz niby przeszkadzać? - Mike zaczął się cicho śmiać. 
- Już Ty dobrze wiesz w czym. - dwójka przyjaciół śmiała się opierając się o samochód. 
- Widzę żarcik się wyostrzył. Nie zapominaj ,że Niki mieszka sama. Chyba jak Cię od czasu do czasu zostawię samego w domu to nic Ci się nie stanie ? - powiedział z ironią Mike. 
- W takim razie zgoda.- Chester uścisnął dłoń Mike'a i w nieco lepszych nastrojach weszli do domu. 
- Siema wariacie. - odezwał się Brad stojący na schodach wraz z Sophie. 
- Cześć. - Chaz posłał zakochanym uśmiech.- Ja tylko na chwilę. Spakuje się i już mnie nie ma. Nie przeszkadzajcie sobie. 
- Poczekaj na mnie chwilę. - zwrócił się Brad do ukochanej, po czym złożył na jej ustach szybki, ale jakże czuły pocałunek. Ta bez słowa weszła na górę i zamknęła się w ich sypialni. - Czy to prawda,że się wyprowadzasz ? -powiedział Delson tym razem już do Chestera.- Dzwonił do mnie Dave,żebym zebrał to, co potrzebne i wynosił po woli przed dom. 
- Tak to prawda. Najwyższy czas przeciąż pępowinę. - wszyscy zaczęli się śmiać. - A tak na serio to już dawno o tym myślałem. Teraz to tylko czysta formalność. 
- Stary zostań to ja powinienem się wyprowadzić. W końcu to ja sprowadziłem tu dziewczyny. - Brad niezaprzeczalnie miał wyrzuty sumienia co widać było na pierwszy rzut oka. Chaz wymienił z Shinodą jednoznaczne spojrzenia. 
- Brad posłuchaj mnie. - Chazy położył dłoń na ramieniu mężczyzny.- Nie musisz się stąd wyprowadzać. Mieszkanie jest w 100%-tach twoje. Nie wynoszę się stąd z powodu dziewczyn rozumiesz ? - Bennington uśmiechnął się jednym kącikiem ust, po czym usiadł obok Delsona. - Wiesz,że nie lubię być długo w jednym miejscu. I, to jest jeden z głównych powodów. Do tego te pokoje są dla mnie zdecydowanie za małe. - zaczął się śmiać.- Więc nie pierdol tylko leć na górę do Sohpie. - Chazy klepnął Owieczkę w głowę, po czym wstał i ustał obok rozbawionego Shinody. 
- Dziękuje Ci Chazy jestem Twoim dłużnikiem. - Delson rzucił się na Benningtona przytulając go.- Twój pokój jest chwilowo zajęty, ale za chwilę będziesz mógł się spakować. Daj mi chwilę.- Po tych słowach Delson wbiegł do pokoju. 
- Chcesz się czegoś napić? - spytał Chaz. 
- Co Ty się tak rządzisz już tu nie mieszkasz. - zadrwił Mike. 
- Nie to nie sam się napiję. - Chazy wyszczerzył się, po czym nalał do dwóch kubków kawę.-Trzymaj. Wiem,że tego pragniesz. - Mike wziął kubek i tak jak Chazy oparł się o szafkę patrząc na pusty jak dotąd salon. Bennington upił łyk kawy, po czym spojrzał na Shinode. - Co Ty mi się tak przyglądasz ? 
- Zastanawiam się, gdzie ty podziałeś koszulę i czemu masz na sobie tylko marynarkę? 
Chazy spojrzał w dół. Mike miał rację. Mężczyzna miał na sobie jeansy i rozpiętą marynarkę pod którą nie było koszuli. 
- Wparowałem rano do kuchni i przestraszyłem Maci a później sok wylądował na mojej koszuli. Stąd jej brak no i zapomniałem jej wziąć. -spokojnie wytłumaczył brunet, po czym nerwowo podrapał się po głowie. 
- I wszystko jasne. - zaśmiał się Mike.- Jeśli jest tu osoba, o której myślę a jest na pewno to masz przesrane brachu. 
- Ściągaj koszulkę szybko! - Bennington szybko odstawił kubek i z przerażonym wzrokiem wpatrywał się w Mike'a. Czuł się jakby za chwilę miała go gonić banda dresów z kastetami w rękach. 
- No, ale kochanie tak w kuchni?! - Shinoda udając kobiecy głos zaczął drwić z całej tej sytuacji.- Chodźmy na górę. - wychodząc z kuchni pociągnął przyjaciela za sobą nadal udając. Chester'owi udzielił się humor bruneta i brnął wraz z, nim w całą tą sytuację. 
- Świetnie poruszasz tym zgrabnym tyłeczkiem misiaku. Arrrr. - oboje siedzieli na kanapie i śmieli się w niebo głosy. Mike zaczął jeździć palcem po torsie Chaz'a.- Mmmm no dalej skarbie.- Całej tej sytuacji przyglądała się Bella. Stała jak wryta ze łzami w oczach. Po jej minie można wywnioskować,że była wręcz załamana całą tą sytuacją. Ubrana w dresy i czarny nieco za duży na nią dres wycierała łzy spływające po jej policzkach. 
- Nie.. to nie może być prawda. - mówiła zapłakana. - Wy ... razem??! Chester dlaczego mi to robisz ?- kobieta odwróciła się na pięcie, po czym trzaskając drzwiami zamknęła się w łazience. 
Przyjaciele wymienili znaczące spojrzenia jednak cisza nie trwała długo. Kilka sekund później oboje śmiali się. Chazy mimo głupiego zachowania dziewczyny na imprezie poczuł się trochę nieswojo. Wiedział,że nic nie zawinił w końcu oni tylko się wygłupiali. Było mu żal dziewczyny,że przez niego cierpi. Nie chciał tego... 
-Co Ty tak spoważniałeś ? - jego przemyślenia przerwał mu Mike. Stał na przeciw kanapy z poważną miną. - Chodź na górę spakujemy Twoje rzeczy i spadamy.- Bennington bez słowa podniósł się, po czym razem z przyjacielem wszedł na górę. Na łóżku leżała sterta damskich ubrań. Spike podniósł stanik z podłogi i pomachał, nim do Chester'a. - To Twoje? - na jego twarzy znów zagościła radość.- Chester Molester.- odrzekł z przerażoną miną. 
- Chyba Mikey Molester. Jeszcze przed chwilą macałeś mnie po klacie pedofilu. - Chaz cisnął w znajomego bluzkę leżącą na łóżku.- Dobra rozejm, bo w takim tempie to ja się do jutra nie wyprowadzę. Mężczyźni od razu wzięli się za pakowanie. Ubrania niechlujnie wrzucali do walizki a wszystkie inne przedmioty chowali nieco ostrożniej do pudełek. 
- Mogę się coś Ciebie o coś spytać ? - odrzekł Mike układając papiery w pudle. 
- Jasne wal. 
- Ostatnio zauważyłem,że się zmieniłeś. To,że ta laska przez Ciebie płacze to norma kiedyś nie jedną tak załatwiłeś, chociaż Bella płacze bez powodu. No, ale mniejsza o większość. Kiedyś już dawno wykorzystałbyś taką okazję,żeby ją pocieszyć i nie tylko... -tu na chwilę przerwał.- A teraz nic. Gdzie jest ten stary Chester łamiący dziewczynom serca? Według mnie zmiana jak najbardziej na plus, ale zastanawiam się co na Ciebie wpłynęło ? Od dobrych 4 miesięcy pierwszy raz się porządnie nawaliłeś. 
- Byłem skurwielem źle trochę się ogarnąłem też źle. Nie rozumiem już Was. Znudziło mi się to całe wyrywanie dziewczyn. Mam już trochę lat i chyba pora się ustatkować. Nie chce mając 70-siąt lat siedzieć sam w pustym domu. Może po mnie tego nie widać, ale chciałbym kiedyś mieć rodzinę,dzieci. Pragnę mieć obok siebie, chociaż jedną osobę ,z którą będę spędzał wigilię czy jakiekolwiek inne święta. Już sobie to wszystko wyobrażałem. Widziałem Ciebie i Nicolę z gromadką małych Shinodziaków.- w tej chwili oboje zaczęli się uśmiechać. 
- Jakie Shinodziaki ? - do pokoju weszła roześmiana Niki.- Ja o tym nic nie wiem. -Mike szybkim krokiem podszedł do ukochanej i czule się z nią przywitał. Objął ją w pasie i przytulił. Miała na sobie jeansową kurtkę białą koszulkę i czarne skórzane spodnie. 
- No już mi się tu nie miziajcie tak macie od tego całą noc. - wtrącił się Chazy pakując ostatnie ubrania z szuflad. 
- Pomóc Wam w czymś ? - Nicola od razu zabrała się za układanie ubrań w walizce.- Jak będziecie tak układać te ciuchy to Wam walizek nie starczy. 
- Pójdę po coś do picia. - odrzekł Spike i wyszedł z pokoju. 
- Dzięki przyda się tu damska ręka. Otóż Twój wspaniały chłopak nie umie składać ubrań i dlatego to tak wszystko wygląda. Zresztą nie ma się co nad tym użalać i tak czeka mnie jeszcze nie jedna wyprowadzka. 
- Właśnie a pro po. - wtrąciła Niki.- Kilka przecznic dalej jest dom na sprzedaż. Może, by Ci się spodobał. Moja znajoma jest agentką nieruchomości. - w tej chwili podała mu jej wizytówkę.- Zadzwoń na pewno Ci pomoże coś znaleźć. 
- Dziękuje za pomoc. Na pewno się do niej odezwę. - Chazy podszedł do brunetki i pocałował ją w policzek. - Nie wiesz, ile to dla mnie znaczy. 
- Zostawić Cię na chwilę i już mi dziewczynę podrywasz ? -do pomieszczenia powrócił Mike z tacką, na której stały 3 szklanki z sokiem. 
Chester podniósł do góry obie ręce. 
- Nic tu nie było. Jestem niewinny. - całą trójka roześmiała się i od razu zabrała się za pakowanie. 
Pół godziny później wszystkie walizki i pudła stały na podjeździe. Mike,Chazy,Brad i Dave ochoczo pakowali cały sprzęt do ciężarówki. Ostatnią rzeczą,którą włożyli była ukochana gitara Chestera. 
- To wszystko podwieźcie pod dom Spike'a. Spotkamy się na miejscu. - krzyknął do Dave'a Chazy. 
************************* 
Dwa tygodnie później. 
Mężczyzna z niecierpliwieniem oczekiwał na znajomą nerwowo stukając palcami o blat stolika. Widząc,że nadchodzi szybko poderwał się do góry rozpinając przy tym guzik od swojej marynarki.. Grzecznie się przywitał za co został nagrodzony całusem w policzek. Mężczyzna już z daleka był zachwycony jej widokiem. Jej czerwona koszula w czarną kratę doskonale współgrała z czarną skórzaną spódniczką przed kolana. Na nogach miała swoje ulubione białe trampki przed kostkę a włosy starannie związane w kucyk. Brunet zaś ubrany w szare spodnie,czarną koszulę i marynarkę tego samego koloru. Wyglądał dziś bardzo elegancko a zarazem uroczo. 
- W końcu się widzimy. -odrzekła uśmiechnięta od ucha do ucha brunetka.- Przez tą przeprowadzkę do nowego domu rzadko się widujemy.- Kobieta usiadła na przeciw znajomego rozpoczynając rozmowę. 
- Niestety, też to zauważyłem. Ale wszystko da się nadrobić.- z uśmiechem na twarzy patrzył jej w oczy. - Jeszcze tylko małe porządki i koniec tej męczarni a, wtedy zapraszam na parapetówkę. Swoją drogą, dzięki Nicoli szybko znalazłem ten dom. Tak nie wiadomo czy bym coś znalazł.- mężczyzna zaczął przeglądać menu. 
- Trzymam za słowo. Porządki żaden problem służę pomocą. Powiedz tylko, kiedy,o której i przede wszystkim, gdzie. Jeszcze tam nie byłam. - kobieta poszła w ślady Chestera i również otworzyła kartę. 
- Nic nie stoi na przeszkodzie żebym Cię tam zabrał, choćby dziś. Tam przynajmniej można spokojnie pogadać. 
- No, nie wiem,nie wiem CHESTER MOLESTER. -dziewczyna przyłożyła dłoń do twarzy zasłaniając tym gestem usta. Po chwili jednak wybuchnęła śmiechem. - Przepraszam, ale nie mogłam się powstrzymać. 
- MIKE ! -powiedział pod nosem. - Jak się bardziej postarasz to może przyjmę te przeprosiny.- zaśmiał się.- Szybka decyzja bierzemy jedzenie na wynos czy zostajemy tu? 
- Wieści szybko się rozchodzą. - brunetka zamknęła menu i położyła ręce na stole wpatrując się w przyjaciela.- Mam lepszy pomysł. Znam przepis na świetną pizze. Wstąpmy tylko do jakiegoś sklepu i możemy jechać do Ciebie. Oszczędność przede wszystkim.-zaśmiała się po cichu, po czym wyjęła telefon ,który natarczywie dzwonił.- Przepraszam Cię na chwilę, ale muszę odczytać tą wiadomość to od mojego współlokatora. Nie pogniewasz się? - spytała nadal nie spuszczając wzroku z bruneta. 
- Jestem jak najbardziej za.-odrzekł radosnym tonem, po czym wstał i jak przystało na gentlemana odsunął delikatnie krzesełko dziewczynie.- Jasne śmiało czytaj.- oboje udali się w stronę samochodu mężczyzny. Chester na każdym kroku starał się być kulturalny. Tym razem otworzył znajomej drzwi, po czym delikatnie je zamknął i rozpinając marynarkę usiadł za kierownicą. 
- Znów?!?...- szepnęła sama do siebie. 
- Coś się stało? - spytał zaniepokojony Chazy włączając się powoli do ruchu. 
- Nie nic. Po prostu mam już go dość. Czuję się tam jak w hotelu, a nie domu.- dziewczyna westchnęła.- Ale nie mam zamiaru sobie psuć humoru przez niego. Masz tam coś w lodówce czy wszystko trzeba kupować? -spytała już w nieco lepszym nastroju. 
- Nie omieszkam Cię wypytać o tą sytuację, ale to, dopiero jak Cię upiję, a potem ... CHESTER MOLESTER. - Chazy zrobił wielkie oczy. Zapadła chwila ciszy jednak nie na długo kilka sekund później oboje śmiali się z tej sytuacji.- Szczerze mówiąc nie mam tam nic. - chłopak wyszczerzył się. 
- No proszę jakie zamiary ma pan wobec mnie. Ale jakoś mnie to nie przeraża. Już Cię trochę poznałam i wiem czego się mogę po Tobie spodziewać.- kobieta odwzajemniła uśmiech pokazując przy tym szereg białych zębów.- Czemu mnie to nie dziwi?! Pewnie mi z głodu umierasz ? -powiedziała troskliwym tonem. 
- Wiesz nie jest tak źle w sumie mam Mike'a on zawsze coś przyniesie. Dlatego się z, nim przyjaźnię.- w tej chwili zaczął się śmiać.- A tak serio to aż tak pustej lodówki nie mam, ale dużo tam nie znajdziesz to prawda.- mówiąc to właśnie wjeżdżał na parking małego supermarketu. Szybko wysiadł z samochodu, by otworzyć dziewczynie drzwi. Zdjął marynarkę,którą niechlujnie rzucił na tylne siedzenie. Jednym ruchem sprawdził tylko czy wziął telefon i portfel i ruszył za dziewczyną zamykając samochód automatycznym pilotem. Pochłonięcie rozmową na różne tematy weszli do sklepu. Dziewczyna od razu chwyciła za koszyk jednak Chester zwinnie jej go zabrał. - Pozwól,że wezmę. -odrzekł bawiąc się kluczykami, które trzymał w drugiej dłoni. 
- Dobra nie będę się z Tobą o koszyk kłóciła. - od razu powędrowali w pierwszą alejkę. Mężczyzna tylko przyglądał się poczynaniom kobiety ,która co chwila wrzucała coś do koszyka. Sam nienawidzi zakupów. Gdyby nie nie musiał wcale, by ich nie robił jednak w takim towarzystwie skusił się na to. Ten szum,tłumy ludzi i wielkie kolejki doprowadzały go do szału. Jednak w tej chwili jego myśli krążyły wokół jednej osoby nie zważając na to, co działo się dookoła. - Produkty mamy. Teraz Twoja kolej. Wybierz coś do picia masz pole do popisu. - zaśmiała się. Chłopak bez słowa ruszył w stronę alejki z alkoholem. Ustał przed wielką pułkom starannie oglądając każdą butelkę. Wiedział co chciał kupić jednak sam nie mógł tego dostrzec. Dokładnie przyglądał się każdej butelce. 
- Zaczekaj tu chwilkę. Zaraz wracam. - Chazy postawił koszyk na boku i z uśmiechem podszedł do kobiety, która zajmowała się sprzedażą alkoholi. Po chwili rozmowy wrócił z dwiema butelkami wina. - Piłaś je już ? -spytał pokazując kobiecie ciemną butelkę.
- Nie tego jeszcze nie miałam okazji próbować. 
- Świetnie w takim razie to będzie Twój pierwszy raz. - Chazy spojrzał na Maci z wielkim bananem na twarzy.- Bez skojarzeń dobreee? - odrzekł naśladując jednego z tutejszych komików. 
- I, kto tu ma niby skojarzenia ? - kobieta podniosła jedną brew nie przestawiając się uśmiechać. W świetnych humorach udali się do kasy.Kolejka była dość długa dlatego zapowiadało się,że trochę tu sobie postoją.Stali w kolejce, gdy nagle z twarzy chłopaka w jednej chwili zniknął uśmiech. Kobieta chciała wyczytać z jego twarzy jakiekolwiek emocje. Jednak nie skutecznie. Chester stał jak wryty patrząc przed siebie. 
- Viki... - to jedyne co w tej chwili był w stanie powiedzieć.
_____________________________________________________________________
Taka mała prośba. Będę niezmiernie wdzięczna,jeśli po przeczytaniu zostawisz tu komentarz. Wystarczy jedno słowo oceny i tyle :) Po prostu nie wiem czy jest dalej sens pisania.
Pozdrawiam i liczę na szczere jak zawsze komentarze. 

czwartek, 28 listopada 2013

Rozdział 21


Minęły 2 tygodnie od ostatniego spotkania Chestera i Viktori. Brunet, mimo że nie pokazywał tego po sobie był załamany. Nie chciał,żeby to wszystko tak się potoczyło. Myślał,że to ta jedyna, z którą będzie na zawsze, z którą założy rodzinę i będzie szczęśliwy aż do śmierci. W jednej chwili wszystkie te plany zostały skreślone. Po raz kolejny jego życie zamieniło się koszmar za sprawą narkotyków. Nie przypuszczał,że jeszcze kiedyś one zniszczą mu to wszystko, na czym mu zależało. Bennington siedział zamknięty w ciemnym pokoju rozmyślając o swoim zrujnowanym jak dotąd życiu. Zamykając oczy widział Viki w dniu ich rozstania jej krzyk,gniew i przede wszystkim zaćpany wzrok. Wszystkie emocje, które towarzyszyły mu w tamtym dniu czuł w tej chwili. Minęło sporo czasu pomimo tego Chaz wciąż czuł się jakby ten dzień trwał nadal. Chciał pozbyć się tych wspomnień jednak nie mógł. Jedyne co mógł zrobić w tej sytuacji to wziąć długopis i zacząć pisać. Nim cokolwiek przyszło mu do głowy minęło sporo czasu. 
" Mówisz mi, bym odszedł 
Lecz twe ręce błagają, abym został 
Twoje usta mówią, że kochasz 
Twoje oczy mówią, że nienawidzisz . 
(...) Obiecujesz mi niebo 
Następnie odrzucasz jak kamień 
Tulisz mnie w swych ramionach 
I mrozisz mnie do kości. " 
Nie gniotąc kartki rzucił ją na drugą stronę biurka. Wziął do ręki kolejną już butelkę piwa i usiadł na parapecie patrząc na okolicę. Na ulicach leżały złote liście. Był październik. Minął prawie rok od ich pierwszego spotkania. Chester upił łyk piwa i włożył do uszu słuchawki wyłączając się kompletnie od realnego świata. Na chwilę odwrócił się w stronę pokoju. Ciemne ściany dodawały mroku temu pomieszczeniu. Wszędzie stały butelki od piwa, na podłodze leżała sterta brudnych ubrań. Mijał już kolejny dzień a on nadal nie zamierzał wychodzić z pokoju. Czasem tylko Brad przyniesie mu coś do jedzenia. Kilka razy odwiedził go Mike jednak Bennington nie odzywał się do nikogo. Czytając smsy czuł ból. Był rozdarty wewnętrznie. Napił się i opierając głowę o ścianę zamknął oczy, by wczuć się bardziej w swoje myśli. 
************** 
W tym samym czasie. Mieszkanie Chestera i Brada. 
- Cześć wszystkim. Co u Chestera ? - spytała brunetka wchodząc do salonu, gdzie siedział Brad i Mike. 
- Cześć Maci - odpowiedzieli równo mężczyźni.- Niestety, bez zmian. Co dzień Brad daje mu coś do jedzenia a on nic nie tknie. Czasem tylko coś skubnie i tyle. Martwimy się o niego. Siedzi tam zamknięty w ogóle nie wychodzi a najgorsze jest to ,że nam nie otwiera. Tobie się to raz udało może i dziś spróbujesz ? - odrzekł załamany Shinoda patrząc na dziewczynę ze smutkiem w oczach. Kobieta miała na sobie czarne rurki,które dobrze współgrały z jej białą koronkową bluzką. Na nogach miała szare baletki. Brad pomógł jej zdjąć kurtkę i zwinnie powiesił ją na wieszaku. 
- Pewnie,że spróbuję. - powiedziała z entuzjazmem w głosie jednak ze smutkiem w oczach. Spojrzała na Spike'a i powoli zaczęła wchodzić po schodach. 
- Jesteś naszą ostatnią nadzieją. Błagam zrób coś. - rzekł zmarnowany Mike.- Trzymamy kciuki.- w tej chwili pokazał na swoje zaciśnięte pięści. 
Kobieta nic już nie powiedziała tylko mrugnęła oczami. Przez chwilę stała pod drzwiami zastanawiając się co mu powie. Minęło, zaledwie kilkadziesiąt sekund, kiedy zapukała. 
- Chester tu Maci. Mogę wejść? - spytała niepewnym głosem. Czekała aż ktoś coś odpowie bądź otworzy drzwi. Jednak nieskutecznie. Teraz już o wiele pewniejszym głosem i z większą siłą krzyknęła a jednocześnie walnęła drzwi. 
- Halo! Chester jesteś tam ?! 
Mężczyzna nadal się nie odzywał. Kobieta straciła w tej chwili panowanie nad sobą. Zaczęła z całej siły walić w drzwi nie zwracając zbytnio uwagi na Mike'a stojącego na schodach z dziwną miną. Spike stracił jednak nadzieję i zszedł na dół. Dziewczyna nadal nie odpuszczała. Nachalnie uderzała w drzwi tak, że jej pięść była aż purpurowa. W końcu i ona straciła cierpliwość. Odwróciła się i ze spuszczoną głową zaczęła iść w stronę schodów. Maci jak gdyby nigdy nic odwróciła się. W drzwiach zobaczyła Chaza. Miał kilku dniowy zarost. Ubrany w stary dres i biały podkoszulek wydawał się nie do poznania. Jego twarz wyrażała wiele negatywnych emocji. Kobieta szybkim krokiem podeszła do niego. Spojrzała w jego smutne oczy nie wiedząc co powiedzieć. 
- Wejdź. - powiedział cichym i zachrypniętym głosem. Kobieta podążyła za mężczyzną. Była w szoku co zastała w środku. Na prośbę Chestera usiadła przy biurku.- Przepraszam za bałagan, ale nie mam jakoś nastroju na sprzątanie.- kontynuował. 
- Przestań nie masz mnie za co przepraszać. Mów co u Ciebie?- dziewczyna próbowała nawiązać jakikolwiek temat z brunetem. 
- Czuję się wspaniale ,wręcz fantastycznie. - odrzekł z sarkazmem patrząc ślepo w jeden punkt za oknem. 
- Wiesz dobrze , że siedząc tu samemu nic nie zdziałasz a wręcz pogorszysz sytuację. Mike to Twój przyjaciel dlaczego nie chcesz z, nim o tym wszystkim pogadać tylko zamykasz się w pokoju? On już nie wie, co ma ze sobą robić. Wiem ,że jest Ci ciężko... -tu przerwała i wstała- wiem, bo przeżywałam to samo. -W tej chwili mężczyzna spojrzał na Maci ze zmarszczonym czołem. Chciał jej zadać pytanie jednak wiedział,że sprawi jej to ból. Chazy podszedł do brunetki i po prostu ją przytulił. Minęło kilka minut, gdy oboje usiedli na łóżku. Bennington zwierzył się kobiecie. 
Minęło półtorej godziny. 
- Przepraszam za wszystko. Miałaś rację co do Mike'a. Muszę z, nim porozmawiać. Dziękuje za wszystko. - odrzekł Chester. Na jego twarzy pierwszy raz od jakiegoś czasu pojawił się mały uśmiech. Mężczyzna spojrzał na Maci i uniósł dłonią jej podbródek.- Co jest? Mów wszystko, wysłucham Cię. Przynajmniej tak Ci się odwdzięczę. 
- Nie masz mi za co dziękować. Po prostu się martwiłam jak wszyscy. Po prostu nie zamykaj się już więcej.- odpowiedziała patrząc na Chaz'a. - Nie wiem czy jestem gotowa na tą rozmowę. 
- Uwierz,że ja też nie byłem gotowy, ale zebrałem się w sobie i uwierz ,że jest mi teraz o wiele lepiej. Nie ma co dusić tego w sobie. Wal śmiało. - brunet usiadł wygodnie i oparł się o ścianę, by lepiej widzieć dziewczynę. 
- Obyś miał rację. - dziewczyna wbiła wzrok w podłogę, po czym zaczęła opowiadać.- Niedawno minął rok odkąd rozstałam się z Tom'em. Na początku naszego związku było cudownie. Spotykaliśmy się co dziennie. Od razy złapaliśmy wspólny język. Mogłam z, nim rozmawiać godzinami. Mieliśmy wiele wspólnych tematów. Nie odstępowałam go na krok. Razem chodziliśmy na imprezy, do znajomych, nawet razem pracowaliśmy. Minął miesiąc i wszystko zaczęło się psuć. Spotykaliśmy się coraz rzadziej. Nie pisał już sms'ów jak kiedyś. Był jakiś inny. Kiedy chciałam się z, nim zobaczyć miał non stop jakieś wymówki. A to , że go boli głowa, to jest zmęczony po pracy , to, że musi wymienić jakiś procesor. Na początku wszystko rozumiałam, ale z czasem zaczęłam się martwić. Gdy już zauważył ,że powtarzają się ciągle jego wymówki znalazł nowe. Mówił ,że musi pomóc bratu, że ma pracę dorywczą jako ochroniarz. W tym wszystkim najgorsze jest to ,że moi znajomi widzieli go tego dnia na imprezie. Gdy już doszło do spotkania spytałam się go w prost czy tam był a on w żywe oczy mi zaprzeczał. Ale to nic w porównaniu do tego co zrobił później. - w tej chwili przestała mówić. Poprawiła sobie grzywkę,wzięła głęboki oddech i kontynuowała.Przez cały ten czas Chester nie przerywał dziewczynie. Cierpliwie czekał aż skończy swoją opowieść.- Tak minęło 6 miesięcy. Zaczął znów zadawać się z Jake'em ,który miał na niego zdecydowanie zły wpływ. To on kazał mu mnie okłamywać. Była sobota. Napisał mi,że spotkamy się po 17. Nie widzieliśmy się się 5 dni. Stęskniłam się za, nim, więc z radością czekałam na niego. Cieszyłam się, jak głupia. Wróciłam z miasta i dostałem sms'a od niego. Bez zastanowienia rzuciłam torby na łóżko i chwyciłam za telefon. Po przeczytaniu usiadłam na podłodze. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Poczułam taki straszny ból w środku. Napisała do mnie dziewczyna jego brata,że mieli wypadek samochodowy i właśnie są w szpitalu,że Tom ma wstrząśnienie mózgu i kilka złamań. Nie mogłam tam pojechać ,gdyż rozbili się 200 km stąd. Chciałam, ale po prostu nie mogłam. Pisałam na bieżąco z tą dziewczyną. W niedzielę miał już wrócić do domu a w poniedziałek mieliśmy się zobaczyć. Nie spałam ,nie jadłam. Martwiłam się, jak głupia podczas, gdy on ... - przerwała i otarła łzy z policzków.- Był poniedziałek byłam już prawie gotowa do wyjścia jednak dostałam sms'a,od Tom'a ,że właśnie jedzie do szpitala, bo znów ma straszne bóle głowy. Kolejny dzień siedziałam sama i snułam podejrzenia. Wiele razy mnie okłamał jednak nie potrafiłam się z, nim rozstać. Zżyliśmy się z sobą. Wieczorem napisała do mnie znajoma,że chce ze mną poważnie porozmawiać. Wzięłam moją przyjaciółkę - Alex -, która dzielnie przez te wszystkie dni wysłuchiwała moich podejrzeń co do niego i razem poszłyśmy spotkać się z Rene. Nie mogłam po prostu uwierzyć w to, co mi powiedziała. Podczas gdy ja mało nie wyszłam z siebie on siedział u Jake'a ,z którym miał zerwać kontakt i imprezował z, nim. Ćpali u niego w samochodzie. Miałam kilku świadków. Alex wymyśliła,żeby go jakoś podejść, więc Rene napisała do niego czy wychodzimy dziś na imprezę. Ale on nadal brnął w swoje kłamstwa ciągle pisał ,że leży w szpitalu. Rene odpisała,że już do niego jedziemy niech tylko napiszę, w której leży sali. Tom zaczął ją wyzywać i kazał jej się nie wtrącać stwierdził,że to jego życie i może z, nim robić to, co chce.Napisał też,że jeśli chce to może ze mną zerwać choćby teraz. Zabolało mnie to strasznie. A, gdy już zorientował się,że o wszystkim wiem zmienił się nie do poznania. Nagle stał się miły, czuły nawet romantyczny. Jednak ja nie potrafiłam, a raczej nie mogłam już mu ufać.Nie chodzi tu już o kłamstwa, ale miał zerwać z dragami. Ale nie ma się co dziwić ćpun, który tylko udaje ,że chce z tym skończyć nadal, nim zostanie. Nie było mi łatwo to skończyć. W końcu byliśmy razem 9 miesięcy. Cierpiałam przez długi okres. Wiem co teraz czujesz dlatego nie popełniaj mojego błędu i nie zamykaj się przed innymi. Przez to straciłam moją jedyną i najlepszą przyjaciółką. Co prawda nadal utrzymujemy kontakt, ale nie jest już tak jak wcześniej. 
Bennington nie wiedział co mam jej poradzić w końcu on czuje się tak jak ona, wtedy. Jedyne co zrobił w tej sytuacji to po prostu ją przytulił. Siedzieli tak przez dobre 10 minut aż dziewczyna do końca się wypłakała. Spojrzeli sobie głęboko w oczy. W tej chwili do pokoju wszedł Mike z uśmiechem na twarzy. 
- Przepraszam, ale musiałem. - chłopak ukucnął przed dziewczyną. -Jestem Ci ogromnie wdzięczny, za to co zrobiłaś. Mi chyba nigdy, by nie udało się go wyciągnąć z tego pokoju. I z tej okazji idziemy wszyscy do klubu. I nie przyjmuję odmówień. - Shinoda z wielkim bananem na twarzy spojrzał na przyjaciela.- Cieszę się,że wszystko powoli wraca do normy. 
- Skoro zapraszasz to ja z chęcią pójdę. - dziewczyna wstała.- Ja już idę zgadamy się wieczorem. - ze sztucznym uśmiechem pożegnała się z dwójką mężczyzn. 
- Czekaj chwilkę. - odezwał się Chester, po czym zwrócił się do Spike'a.- Za chwilę będę. - zszedł z brunetką na dół. Oboje zatrzymali się przy drzwiach. - Jeszcze raz dziękuje Ci za wszystko i przepraszam,że ja nie mogłem Ci pomóc.Chociaż, gdybym spotkał teraz tego Tom'a to nie ręczę za siebie. - dziewczyna weszła mu w pół słowa. 
-Chazy daj spokój. Nie warto. Nie myślmy już o naszej przyszłości po prostu żyjmy chwilą. Widzimy się wieczorem na pewno będziemy się świetnie bawić. - dziewczyna złożyła delikatny pocałunek na policzku Chestera i wyszła. 
Brunet podarował dziewczynie swój piękny uśmiech i zamknął drzwi, po czym wszedł do pokoju i przez kolejną godzinę rozmawiał z Mike'em. 

******* 
- Pamiętaj na przyszłość o tym i nie rób tak więcej! - odrzekł Shinoda.- Przyjaciele są od tego, by pomagać.- z uśmiechem na twarzy poklepał Benningtona po plecach.- Zbieraj się pomogę Ci tu trochę ogarnąć. I najważniejsze idź się ogól, bo nie można po prostu na Ciebie patrzeć. Wyglądasz jak orangutan z tatuażami. Nie wiem, co ta dziewczyna w Tobie widzi. - zaśmiał się Mike i wziął się za sprzątanie śmieci z biurka Chaza. 
- Zapamiętam to. Wiem,że głupio zrobiłem. - odpowiedział już nieco weselszy Chazy.- Dzięki za wszystko. - brunet zaczął się śmiać.- Nie chciałbyś mieć przyjaciela goryla? - zadrwił i z uśmiechem rozpoczął zbieranie puszek i butelek po piwach. W tym czasie Mike usiadł na krześle i z zaciekawieniem zaczął czytać jeden z tekstów.- Ej jak będzie sobie robił takie przerwy to do jutra nie skończymy tego.- Chaz rzucił koszulką w przyjaciela. 
- Kiedy to napisałeś? - Minoda odwrócił się z poważną miną. 
- Em... nie wiem dokładnie. Chyba rano, ale nie czytaj tego to zwykłe pierdoły. 
- Stary, to jest świetne. - odrzekł zachwycony.- Dasz radę dopisać jeszcze coś? Dobrze, by było jakbyśmy się wyrobili z wszystkim do grudnia. Wtedy zagralibyśmy premierowy kawałek na koncercie.- stwierdził podekscytowanym głosem.- Muzyką bym się zajął z Brad'em. 
- Stop!- Cherster podniósł głos.- Nie wiem czy chce to dokończyć.A, jeśli już to muzyką zajmuję się sam. Chciałbym ją dopracować w samotności. 
- Okej rozumiem. Takie piosenki są najlepsze. Tu mamy jedyny plus Twojego aktualnego humoru. Nowa piosenka. - uśmiechnął się Spike. 
- Jaka nowa piosenka? - do pokoju wbiegł Brad.- Pokażcie szybko! - krzyknął. 
- Nie ma co tu pokazywać. To tylko szkic, nawet nie wiedziałem,że to się nada do czegoś.- wtrącił Chaz.-O właśnie dobrze, że jesteś. Wybieramy się dziś do klubu. Przyjdź z Sophie. Ale, jak już jesteś to możesz pomóc w porządkach. 
- Dajcie znać jak będzie gotowa. Już się nie mogę doczekać. - uradowany Delson w jednej chwili wycofał się.- No ten ... idę się spotkać z Sophie.Postaramy się być.Cześć. - rzucił i zbiegł na dół. Chester dobrze wiedział jak szybko zbyć Brad'a. Po upływie 40 minut pokój był już sprzątnięty. 
- Dobra to ja idę do siebie i widzimy się wieczorem. - odezwał się Mike. 
- Dzięki wielkie. Sam bym tego nie ogarnął.- mężczyźni wymienili między sobą przyjazne uśmiechy. - Okej to ja się ogarnę i po Ciebie podjadę, a potem wstąpimy po Maci i Niki.- tu się zatrzymał-, a potem pojedziemy do 66. 
- To jesteśmy umówieni. A co do Niki nie musimy po nią jechać zresztą nie mieszka już z Viki, więc chyba nie będzie niezręcznej sytuacji ? - spytał zaniepokojony Spike. 
- No jasne,że nie będzie. Lubię ją. - na twarzy Benningtona pojawił się ponownie uśmiech. - Napiszę Ci jak będę wyjeżdżał. - rzucił otwierając drzwi przyjacielowi. 
- Do wieczora. - odpowiedział Mike i odjechał swoim czarnym BMW. Chaz zamknął drzwi i oparł się o nie. Mieszkanie było puste. Stał tak i rozglądał się. Nic tu się nie zmieniło a jednak czuł się tu jak obcy. Jego wzrok zatrzymał się na zegarze wiszącym na ścianie. Była godzina 16:40. To go zmobilizowało. Nie mógł po raz kolejny zawieść przyjaciół. Zebrał się w sobie i pewnym krokiem wszedł na górę. Otworzył szafę. Wyciągnął białą koszulkę,jasne jeansy i czarną,skórzaną bluzę. Odłożył ubrania na starannie posłane łóżko i wszedł do łazienki, by wziąć kąpiel. Siedział w wannie dobre 30 minut. W końcu postanowił wyjść. Ręcznik owinął sobie wokół bioder. Podszedł do umywali,twarz posmarował sobie żelem do golenia i chwycił maszynkę. Zwinnymi ruchami ogolił się. Przemył jeszcze twarz wodą i dokładnie wyszorował zęby. Wziął do ręki ręcznik i wytarł sobie włosy. Chciał je teraz uczesać jednak w tej chwili usłyszał nachalny dzwonek do drzwi. Mężczyzna zszedł na dół nie zważając, że ma na sobie tylko ręcznik. Z potrzepanymi włosami otworzył drzwi. Jego oczom ukazała się Maci ubrana w neonowo-żółtą koronkową bluzkę i czarną ,skórzaną,krótką spódniczkę oraz neonowo-żółte szpilki. Na głowie miała loki. Jednym słowem wyglądała olśniewająco. Oboje stali wpatrując się w siebie. Maci dokładnie przyglądała się tatuażom chłopaka. Widząc go w samym ręczniku czuła się onieśmielona. Nie wiedziała co ma zrobić. Nie chciała się na niego patrzeć jak głupia, ale tak robiła. Jej oczy wędrowały między twarzą a nagim torsem Benningtona. 
- Wejdź.- po chwili milczenia Chester zabrał głos. - Ślicznie wyglądasz.- odrzekł już nieco śmielej zamykając drzwi za dziewczyną. 
- Dziękuje Ty też... znaczy dobrze Cię widzieć. - odpowiedziała z uśmiechem. 
- Nie wiedziałem,że przyjdziesz. Myślałem,że po Ciebie podjedziemy. Gdybym wiedział, byłbym już gotowy a tak jestem w proszku.- zaśmiał się podając dziewczynie szklankę wody. 
- Wiem,nie dałam Ci znać,przepraszam. Idź się ubierz ja tu zaczekam. - dziewczyna w końcu się rozluźniła i zajęła miejsce na fotelu.- Mógłbyś mi tylko dać jakieś lusterko? Nie zdążyłam się umalować, bo mój współlokator przyprowadził sobie koleżanki i musiałam się ulotnić. 
- Jasne za chwilę Ci przyniosę. - Chester po chwili wszedł do pokoju z lusterkiem w ręku. Podał je brunetce i obdarował ją czułym uśmiechem. 
- Dziękuje. - dziewczyna ustawiła je na stoliku na przeciw siebie. Chwycił szklankę i napiła się wody. 
- Za chwilę wrócę.- powiedział Chaz i wbiegł na górę. Chwilę później był już ubrany. Włożył swoje ulubione białe trampki i popsikał się perfumami stojącymi na półce. Po cichu zszedł na dół i oparł się o futrynę. Przyglądał się Maci,która dokładnie rysowała sobie kreski. Dziewczyna była bardzo skupiona, przez co nie zauważyła Benningtona stojącego w wejściu. - Nie potrzeba Ci makijażu i bez tego jest Pani śliczna. -odezwał się. 
- Panie Bennington czy Pan ze mną flirtuje ? - odrzekła odkładając kosmetyki z powrotem do torebki. 
- A czy coś w tym złego ? - Chazy z uśmiechem na twarzy nadal przyglądał się brunetce. 
- Zawstydza Pan mnie.- odpowiedziała zerkając na niego. 
- Zawstydzam Cię słowami? Interesujące. - stwierdził z cwanym uśmieszkiem na twarzy. Usiadł na oparciu fotela,na którym siedziała Maci. - Może i mnie pomalujesz? - Chester wysunął usta robiąc słynny " dzióbek". Dziewczyna wiedziała,że to był żart jednak ku zaskoczeniu Benningtona wyciągnęła czerwoną szminkę i szybko pomalowała mu usta. Mężczyzna spoważniał jednak po chwili zaczął się śmiać. - No to teraz możemy iść. - zaśmiał się. 
- O nie ! -stanowczo zaprzeczyła brunetka.- Tak nie wyjdziesz z tego domu! 
- Dlaczego ?- spytał Chester z udawanym smutkiem. Maci podeszła do niego z grzebieniem w ręku. 
- Chyba komuś zapomniało się uczesać włosy!- z uśmiechem na twarzy poprawiła fryzurę mężczyźnie. - Zmywaj to szminkę.- podała mu chusteczkę. Chazy posłusznie i dokładnie wytarł swoje usta. - Teraz możemy jechać. - brunetka wzięła swoją torbę i ustała w drzwiach czekając na chłopaka. Chester wychodząc wziął z szafki kluczyki. Otworzył Maci drzwi i po chwili sam usiadł za kierownicą. Jak zawsze włożył na nos okulary a na lewy nadgarstek swój ulubiony zegarek. Odpalił silnik i chwilę później włączyli się do ruchu. Po drodze rozmawiali na różne tematy. Mogli, by tak konwersować długi czas. Nie mieli ze sobą wiele wspólnego jednak w tym przypadku było to plus. Nawzajem wymieniali się swoimi poglądami i doświadczeniami. Dzięki temu mieli sto razy więcej tematów niż ludzie,o tych samych zainteresowaniach. Mieli pewność ,że ich znajomość szybko się nie zakończy. Nie spostrzegli nawet, kiedy byli już pod domem Shinody. Chester wyciągnął telefon i napisał do Mike'a ,który po chwili wraz z Nicolą wyszli z mieszkania Spike'a. Para zajęła miejsca z tyłu. Mężczyzna miał na sobie czarne jeansy,czerwone trampki i tego samego koloru koszulę w kratę. Dziewczyna zaś ubrana była w śliczną różową sukienkę do kolan a na nogach miała czarne szpilki. 
- Cześć. - powiedzieli równo, po czym spojrzeli się na siebie z roześmianymi minami. Chaz i Maci odwrócili głowy do tyłu, by przywitać się. Brunetka wyciągnęła dłoń do Niki. 
- Hej jestem Maci,miło mi. - odrzekła z uśmiechem. 
- Mnie również. Ja jestem Nicola. - dziewczyna delikatnie uścisnęła dłoń nowej znajomej. 
- To co możemy ruszać ? - zabrał głos Bennington. Nie ukrywał ,że czuł się niezręcznie w tej sytuacji, mimo że starał się tego za wszelką cenę nie pokazywać. 
- Czekaj zapomniałem czegoś wziąć. Pomożesz mi to przynieść ? - spytał Mike widząc nieco nietypowe zachowanie przyjaciela. Chazy bez słowa wyszedł z samochodu i udał się za Shinodą. 
- To, gdzie, to jest ? - spytał nie wiedząc,że Mike skłamał ,żeby z, nim pogadać. 
- Nigdzie. Musiałem coś rzucić ,żeby Cię na chwilę wyciągnąć. - odpowiedział. - Stary co jest?- tu zatrzymał się na chwilę.- To przez Niki ? -spytał nieco zawiedzionym głosem. 
- Nic nie jest. Możemy już wracać ? Tu nie chodzi o Niki po prostu wspomnienia. Dlatego chce jak najszybciej jechać do 66 i po prostu zapomnieć. To jak idziemy ? - Chazy poklepał przyjaciela po ramieniu z delikatnym uśmiechem. Spike nic nie odpowiedział tylko kiwnął głową i z wielkim bananem na twarzy wyszli z mieszkania. - Mike już wszystko zabrałeś? Bo nie będziemy się tysiąc razy wracać.- zaśmiał się.- Miło Cię widzieć Nicola. Długo się nie widzieliśmy. Co u Ciebie? - Chester spojrzał na kobietę przez chwilę, po czym włożył kluczyki do stacyjki i włączył się ponownie do ruchu. 
- No trochę czasu minęło.- uśmiechnęła się dziewczyna.- U mnie po staremu. No może z małym wyjątkiem. - spojrzała na Mike'a. 
- Właśnie -wtrącił Spike.- Nie mówiłem Ci, bo tak jakoś nie było, kiedy, ale postanowiliśmy razem zamieszkać. - w tej chwili spojrzał na Nikolę i złożył na jej ustach krótki, lecz czuły pocałunek.- Pamiętasz o tym mieszkaniu, o którym Ci mówiłem? 
- Tu super wiadomość.- odrzekł zaskoczony Chester. Podzielał radość wraz z parą zakochanych.- Tym 3 przecznice dalej ode mnie ? 
- Tak dokładnie o to mi chodzi. Więc wczoraj podpisałem umowę i od poniedziałku zaczynamy przeprowadzkę. 
- Na pewno się stawie,żeby pomóc. - Chazy zatrzymał się właśnie na czerwonym świetle i odwrócił do tyłu z promiennym uśmiechem na twarzy. 
- Jeśli mogę to ja też wpadnę i pomogę. - Maci wtrąciła się do rozmowy z uradowaną miną. 
- Skoro chcecie to super. Na pewno przyda się pomoc. - na twarzy Mike'a zagościł spokój. Widać było,że stresował się całą tą przeprowadzką. Niki widząc to złapała Go za rękę. 
- A, jeśli jesteśmy w temacie przeprowadzek. Sophie przeniosła się do Brad'a z jakąś koleżanką - Bellą. - zapaliło się zielone światło, więc Chester ponownie ruszył. 
- To jak Wy się tam mieścicie? - spytał ciekawy Mike.- No Sophie jest u Brad'a w pokoju to rozumiem. A ta Bella gdzie? U Ciebie ? - Spike zaczął się śmiać jednak Bennington odwrócił się do niego robiąc gniewną minę. - Przepraszam. Żartowałem tylko. No to, gdzie ona śpi? 
- W studio. - odpowiedział. 
- Przecież tam nie ma, gdzie spać. Wszędzie jest nasz sprzęt. 
- Właściwie już go tam nie ma. Wszystko mam w pokoju i trochę w salonie.- własnie wjechali na parking przed clubem.- Brad mnie błagał to musiałem odstąpić jej ten pokój. 
- Na dłuższą metę to zwariujesz tam. Wiesz jaka jest Sophie, a jeśli jej koleżanka jest tak samo energiczna i wygadana to szczerze Ci współczuje. - powiedział Mike. 
- Zobaczymy jak to będzie. odrzekł Chaz i wysiadł otwierając drzwi Maci. To samo uczynił Mike otwierając drzwi Niki. - Idziemy się zabawić .- odrzekł zadowolony Chaz. Czwórka znajomych równym krokiem weszła do pełnego ludzi klubu. Zajęli miejsce przy wolnym stoliku. 
- A Brad przyjdzie ? - spytała Nicola. 
- O właśnie dzięki ,że mi przypomniałaś. Zaraz do niego zadzwonię. Będę za chwilę. - mężczyzna wyszedł przed budynek, by zadzwonić do Delsona. Jednak kilka sekund później z samochodu wysiadł Brad wraz z Sophie. Ku jego zdziwieniu była też tam Bella. Obie dziewczyny wyglądały świetnie. Sophi ubrana w czarne legginsy i biały t-shirt opadający na jedno ramię Bella zaś miała na sobie krótką,czerwoną sukienkę dużo przed kolana, która świetnie komponowała się z jej blond,krótkimi włosami. 
- Cześć. - przywitali się równo. 
- Cześć.- Bennington podał dłoń dziewczynom i Brad'owi.- Właśnie miałem do Ciebie dzwonić. Wchodźcie reszta już czeka przy stoliku. - odrzekł. 
- Okej zaraz przyjdziemy. - powiedział Delson z uśmiechem na twarzy. 
- Do zobaczenia w środku -rzucił Chaz i zadowolony wrócił do przyjaciół. Zajął miejsce obok Maci i włączył się do rozmowy. - BBB już jest, ale powiedział,że za chwilę do nas dołączy. 
- Zamawiamy coś do picia czy czekamy na resztę ?- spytał Mike. 
- Poczekajmy. -odezwała się Maci.- Na pewno za chwilę przyjdą. Po tych słowach do sali weszli Brad,Sophi i Bella. Para zajęła miejsce obok Niki i Mike'a. Bella po przedstawieniu się wszystkim jak gdyby nigdy nic usiadła między Chesterem a Maci. Co bardzo zdenerwowało Benningtona. Jednak nie chciał psuć sobie tak miłego wieczoru. 
- To co chcecie do picia ? - odezwał się Chester wstając. Dziewczyny jednogłośnie poprosiły o drinki , chłopcy, natomiast chcieli piwa. Mike wstał i poszedł do baru razem z Chaz'em. 
- Spokojnie. - powiedział Mike. - Zauważyłem,że nieco denerwuje Cię ta dziewczyna,ale nie ma się co nią przejmować. Przyszliśmy się tu zabawić,wyluzować. - stwierdził siadając przy barze. 
- Poproszę 4 drinki i 3 piwa.- rzucił do barmana- Wiem i nie zamierzam psuć sobie humoru.- uśmiechnął się Bennington. Po chwili wraz z Shinodą byli już przy stoliku i zwinnie podawali alkohol. 
- To za miło spędzony wieczór. - wzniósł toast Delson. Wszyscy podnieśli swoje napoje w górę, po czym każdy upił łyk. Znajomi rozmawiali przez ponad godzinę. Chester po kilku wypitych piwach zdobył się na odwagę i poprosił Maci do tańca. Mike i Brad wymienili między sobą znaczące spojrzenia. 
- Chazy od, kiedy Ty tańczysz ? -zaśmiał się Owieczka. 
- Kiedyś musi być ten pierwszy raz.- Chester zaczął się śmiać i spojrzał na brunetkę.- To jak idziemy ? - puścił do niej oko. 
- Skoro Ty idziesz to my też.- Mike,Brad,Sophi i Niki ponieśli się z miejsc i razem z Benningtonem i Maci wybrali się na parkiet. Podczas gdy reszta tańczyła, Chaz stał na przeciw Maci z uśmiechem na twarzy. 
- Wracając do naszej rozmowy to, skoro onieśmiela Cię to, co mówię, to, co będzie, jeśli...- mówiąc jej to na ucho położył swoje dłonie na jej tali kołysząc się w rytm muzyki.Brunetka spojrzała mu prosto w oczy. Przez jej ciało przeszły ciarki.Dziewczyna jednak nic nie powiedziała. Oparła głowię o ramię mężczyzny i razem z, nim kołysała się w rytm wolnej piosenki. Nie nacieszyli się długo tą chwilą, gdyż podeszła do nich Bella ze swoim nowo poznanym kolegą. 
- Odbijany.- krzyknęła zadowolona. Chester ze zdziwioną miną spojrzał na Maci jakby chciał ją przeprosić za całą tą sytuację. Nie mógł nic zrobić, bo po chwili był zmuszony tańczyć z blondynką. Mike widząc tą akcję wziął Brad'a na stronę. 
- Stary coś czuję,że to się źle skończy. - powiedział Spike.- Widzisz jego minę? Ostatnio miał taką jak mu powiedziałem o Viki,że bierze. Trzeba coś z tym zrobić. 
- Zaraz to załatwię. - odezwał się Delson. Mike wraz z Niki usiadł przy stoliku, gdzie siedziała Maci. 
- Widziałaś gdzieś Chester'a ? - odezwał się Brad. 
- Nie. Mówił, tylko , że idzie do łazienki. - grzecznie odpowiedziała brunetka. Delson udał się do toalety. Dokładnie przeszukał każdą kabinę, jednak Benningtona tam nie było. Wychodząc z łazienki szedł koło baru, gdzie, ledwo siedział Chazy. Położył sobie jego rękę na szyi złapał go w pasie i ruszył w stronę stolika. Mike widząc tą sytuację podbiegł do przyjaciela i pomógł mu wynieść bruneta na zewnątrz. Niki i Maci wybiegły za nimi.W tym samym czasie Sophi zabrała dość upitą Bellę do domu. 
- Nicola weź mój telefon i zadzwoń do David'a. Powiedz mu,żeby wsiadał w taksówkę i przyjeżdżał tu jak najszybciej. - powiedział Minoda. 
- Już dzwonię.- Dziewczyna odeszła na bok, by w spokoju przekazać informacje Dave'owi. 
- Ładnie się zabawił. - zaśmiał się Delson.- Zobaczymy co z, nim będzie jutro. Tylko teraz zostaje nam do rozwiązania jeden problem. Gdzie on będzie spał? Jeśli zawieziemy Go do mieszkania to nie wykluczone ,że Bell się w niespodziewany sposób do niego przyłączy. -Maci spuściła głowę w dół opierając się o mur. 
- U mnie jest wolna kanapa, więc bez problemu. - powiedział Mike. Całej tej rozmowie przysłuchiwała się Maci. Która w po chwili zabrała głos. 
- Może jechać do mnie. Mam dużo miejsca i nie będzie się musiał mordować na kanapie. 
- Nie będziemy Cię fatygować. Jakoś sobie poradzimy. - odezwał się Spike. 
- Ale to żaden problem. Nawet lepiej nie będę sama w domu. -delikatnie się uśmiechnęła. W tym momencie dołączyła do nich Nicola. 
- Dave za chwilę będzie. - wtrąciła. 
- Skoro tak to chyba będzie najlepsze wyjście z tej sytuacji. Jutro rano po niego przyjedziemy. - odrzekł z uśmiechem Mike. 
- Szeemu nie tańczycieee ? -wybełkotał Chester. 
- Jedziemy do domu już się impreza skończyła. - Brad zaczął się śmiać. Kilka minut później na parkingu był już Phoenix. Szybkim krokiem podszedł do znajomych. 
- Cześć. Macie kluczyki do jego samochodu ? - spytał, po czym patrząc na Chaza zaśmiał się. - Pięknie się załatwił. Kupiłem po drodze zgrzewkę wody. 
- O właśnie dobrze , że pomyślałeś.- powiedział Shinoda wyciągając z kieszeni Chaz'a kluczyki do samochodu. 
- Kwestia przyzwyczajenia. Nie raz musiałem po Was przyjeżdżać i stany mieliście nie wiele lepsze od Chestera. - zaczął się śmiać. Wziął kluczyki i podszedł do auta. Włożył do bagażnika wodę i podjechał bliżej drzwi. Delson i Spike włożyli przyjaciela do samochodu. - To, kto jedzie a, kto zostaje ? 
- Mike bierz dziewczyny i jeźdźcie ja pojadę taksówką i tak macie nie po drodze. - odezwał się Bradson.- To widzimy się rano. - pomachał znajomym na pożegnanie i z uśmiechem wsiadł do auta. 
Piętnaście minut później byli już pod domem brunetki. Dziewczyny wspólnie wzięły zgrzewkę wody i weszły do mieszkania. Mężczyźni wzięli Chestera i zanieśli go do pokoju. Położyli Go na łóżku i wrócili do dziewczyn. 
- Dziękuje ,że Go przygarnęłaś. Rano Go odbiorę. - powiedział Mike. - Uważaj na niego, bo jak wypije to mu odwala. - zaśmiał się i wyszedł za resztą. Maci weszła do toalety. Starannie zmyła makijaż, umyła zęby,uczesała włosy i przebrała się. Założyła zwykłą białą koszulkę i szare spodenki do kolan. Chciała już wejść na górę, kiedy z jej pokoju usłyszała głos Benningtona. 
- Maaaaci! 
- Coś się stało ? - spytała kucając przy łóżku. 
- Zoostaaaań tu. - bełkotał Chester. 
- Przecież nigdzie się nie wybieram. Będę na górze. - uśmiechnęła się do mężczyzny. Brunet wziął dziewczynę za rękę . 
- Chooociło mi o to szebyś tu została. Tu koło mnjee. - dłonią wskazał na miejsce obok siebie. - Prooszę.- mówiąc to spojrzał jej w oczy. Później zaczął coś mamrotać o złamanym sercu. Dziewczyna zorientowała się ,że chodzi mu o Viktorie. Po długim naleganiu Maci położyła się obok mężczyzny. Ten wtulił się w nią i po chwili spał jak zabity.
Przepraszam za długą nieobecność. A na kolejny rozdział zapraszam w sobotę :) 

niedziela, 24 listopada 2013

wielkie,wielki przeprosiny!

chciałam Was bardzo ale to bardzo przeprosić za brak rozdziałów prez ostatmi miesiąc. nawalił mi ruter i nie mam internetu na laptopie ;_; mam juz naoisany kolejmy rozdzial i nastepny juz pisze. W tym tygodniu jak wszystko dobrze pójdzie dodam coś. jeszvze raz przeprasam i dziekuje za wejścia na bloga i za szczere komentarze :)