niedziela, 15 września 2013

Przeprosiny

Chciałam przeprosić za tak długą nieobecność na blogu. Nie mam czasu żeby coś napisać. Szkoła ;__; Nie obiecuję ale postaram się dodać coś w następny weekend :) Dziękuje za wszystkie komentarze. Pozdrawiam :> 

piątek, 6 września 2013

Rozdział 18

Chester sprawnym ruchem podawał przyjaciołom bagaże. Na końcu zwinnie wyciągną swoją walizkę na kółkach a na plecy założył czarny plecak. Idąc w stronę hotelu,zerknął na zegarek. W Warszawie była godzina 9 rano. 
- W LA jest 1 w nocy-schował telefon do kieszeni- nie będę jej budzić. Zadzwonię później.-pomyślał i wszedł do wielkiego holu. Przy recepcji stali pozostali członkowie Linkin Park. Szóstka udała się do apartamentu,gdzie czekał na nich menager. Położyli swoje torby na podłodze i usiedli, gdzie popadło. 
- Wiem,że jesteście wykończeni, ale za 1,5 godziny macie "Meet&Greet". Jeśli nie czujecie się na siłach to trudno. Będziemy musieli odwołać.-powiedział wysoki i gruby mężczyzna, ubrany w granatowy garnitur. W jego oczach było widać zdenerwowanie. 
Przyjaciele utworzyli małe kółko. 
- Co robimy? -spytał Brad ziewając. 
-Nie możemy tego odwołać. Nie wiem jak Wy, ale ja idę.- wtrącił Rob. 
- Ja i Joe też idziemy.- powiedział Dave. 
Chester i Mike wymienili znaczące spojrzenia, po czym odwrócili się w stronę menager'a. 
- Nie ma mowy na odwołanie M&G! -odrzekł stanowczym głosem Chazy i uśmiechnął się tak szeroko, jak to tylko było możliwe.- daj nam godzinę na ogarnięcie się i widzimy się na dole.- Bennington podał dłoń wysokiemu mężczyźnie i ruszył w stronę łazienek. Reszta postąpiła ta samo. Zadowoleni ruszyli do toalet. 
*** Minęło 35 minut. Apartament. *** 
Pierwszy z łazienki wyszedł Joe. Na sobie miał niebieską koszulkę i czarne jeansy.Po, nim przyszedł Brad i Rob. Obaj mieli na sobie koszulę w kratę. Bourdon koloru szarego a Delson błękitnego oraz jeansy. Do pokoju jak oparzony wparował Shinoda, ubrany w oliwkową koszulę i czarne spodnie. Po, nim zjawił się Dave i Chazy. David miał na sobie pomarańczowo-szarą bluzkę i granatowe spodnie. Bennington, natomiast włożył czerwony podkoszulek i swoje ulubione czarne,podziurawione spodnie. 
- To jak Panowie gotowi na spotkanie z Soldiers ? -spytał podekscytowany Robert. 
- Oczywiście.- wszyscy krzyknęli zgodnie i z uśmiechami zeszli na dół, gdzie stał już tłum fanów. Dobrze wiedzieli,że to tylko mała garstka w porównaniu z ludźmi, którzy będą na koncercie. Chłopakom nie zależało na pieniądzach czy sławie. Gdyby tylko mogli spotkaliby się z każdym swoim fanem. Jednak było to nie możliwe z powodu ciągłych wyjazdów oraz dużej liczby Soldiers. Jeśli jednak była taka możliwość rozmawiali i robili sobie zdjęcia z każdym, kto tylko ich o to poprosił. Sprawiało im to wielką przyjemność i frajdę. Bardziej od tego lubili tylko koncerty. Kochali to, co robią.To było ich całe życie. Występy dla tłumów ,wiwaty, muzyka to sprawiało, że mieli ochotę żyć i spełniać się dalej. Grupka ludzi stała w wielkim kole, by zespól mógł podejść do każdego. Rozdawali autografy i robili sobie zdjęcia z każdym fanem. Śmieli się razem z nimi. Po upływie 30 minut skończyli podpisywać zdjęcia. Zaczęła się rozmowa. Chester zaprezentował swój autorski taniec,który został nagrodzony gromkimi brawami. Kiedy mieli już wychodzić z sali podszedł do nich chłopak. Na oko miał 18-19 lat. Podarował, im flagę z podpisami fanów oraz polskie koszulki piłkarskie z ich nazwiskami. Od razu przyjęli prezenty i razem podziękowali za wszystkie podarunki, jak również za przybycie. 
***Chwilę później*** 
- Teraz nie ma opierdalania.- stwierdził Spike- Od razu idziemy na próbę. 
- Co racja to racja. Trzeba przećwiczyć ostatni raz setlistę. Jak wszystko dobrze pójdzię będziemy mieli godzinę wolną.- ucieszył się Brad wchodząc do pokoju. Spakowali najpotrzebniejsze rzeczy i wyszli na parking, gdzie stał ich bus. Wsiedli do niego i udali się na miejsce, gdzie miał odbyć się koncert. Stali na środku wielkiej,pustej hali. Wszędzie słychać było hałasy,gdyż właśnie rozstawiano scenę. 
- Będzie się działo.- zaśmiał się Joe wcinając chipsy.- Już się nie mogę doczekać. 
Mężczyźni udali się za kulisy, gdzie stała już perkusja i gitary. Chazy ostatni raz spojrzał na telefonu. Wiedział,że Viki jeszcze śpi mimo tego ciągle zerkał na ekran sprawdzając czy nie dostał wiadomości. Umówili się ,że to ona pierwsza napisze, gdy tylko się obudzi. Spostrzegł ,że koledzy czekają tylko na niego. Odłożył komórkę i zajął miejsce. 
***Półtorej godziny później*** 
Chester wytarł twarz ręcznikiem i usiadł na kanapie. Wyjął telefon. Na zegarku była 13:30. 
- W LA jest 6:30. Viki już powinna wstać,przecież idzie do pracy.-pomyślał Chaz. Zdenerwowany krążył po pokoju. 
- Stary uspokój się!- Mike położył dłoń na ramieniu przyjaciela.- Czym się tak denerwujesz? 
- Viktoria miała mi napisać jak tylko wstanie. U nich jest 6:30 na 7:00 ma do pracy, więc powinna już być na nogach, ale nadal się nie odzywa. 
- Nie prościej będzie jak to Ty do niej zadzwonisz ? 
- Przed chwilą to zrobiłem i nic. Zero kontaktu. Do Nicoli też dzwoniłem i mówiła,że od wczoraj nie ma z nią kontaktu. - brunet oparł się o ścianę i nerwowo stukał palcami o futrynę. 
- Będzie dobrze. Może jest zapracowana przecież sam wiesz, ile roboty mają Twoi prawnicy. Nie przejmuj się już. Rozumiem jakby się nie odzywała 2-3 dni, ale to tylko 1 dzień. Skup się okej? Za chwilę mamy koncert i jeszcze, by tego brakowało żebyś stał na scenie jak wryty. 
-Teraz to jesteś taki mądry, ale jakby chodziło o Niki to zaraz byś poleciał do domu. Wszystko byś zostawił, byle, by się dowiedzieć co z nią. Znam Cię, więc doskonale wiem, co byś zrobił. Dlatego proszę Cię nic już nie mów. Daj mi chwilę pomyśleć. Zostaw mnie samego dobra ?- Bennington spojrzał błagalnym wzrokiem na Shinodę i usiadł pod ścianą. 
- Przepraszam. Sam nie wiem, co bym zrobił na Twoim miejscu. Już Cię zostawiam tylko błagam Cię o jedno nie myśl o niczym głupim.- odrzekł i poklepał przyjaciela po plecach . 
Chester nie posłuchał jednak rady przyjaciela i w głowie układał najczarniejsze scenariusze. Pierwsze co mu przyszło na myśl to .... 
- Alex ... nie to nie możliwe. Muszę zadzwonić do Filipa.- pomyślał. Już wybierał numer do prawnika, kiedy do pomieszczenia wpadł Brad. 
- Zbierajcie się ! Szybko! Nie mamy czasu,zaraz mamy występ. Trochę się zasiedzieliśmy.- krzyczał zdenerwowany Delson. 
Wszyscy zerwali się na równe nogi i szybko ustali przy wyjściu na scenę. Jako pierwszy wyszedł Joe,za, nim Rob,Dave Brad,Mike i na samym końcu Chester. Tłum przyjął ich wielkimi owacjami. Muzyka zaczęła grać a w tle słychać było krzyki " Linkin Park,Linkin Park". Fani krzyczeli imiona chłopaków. W tej chwili nie liczyło się dla nich nic prócz występu. Zdawali sobie sprawę, że wszystkie swoje problemy i zbędne myśli musieli zostawić na dole w garderobie. Koncert rozpoczęli od " Crawling". W trakcie tej piosenki Brad rozwiesił na scenie polską flagę,którą podarował, im jeden z fanów. W tej chwili tłum krzyczał jeszcze głośniej. Chester ustał jedną nogą na głośniku i ślepo patrzył przed siebie. Wszędzie błyskały flesze aparatów. Odrzucił wszelkie złe myśli,które przed chwilą Go trapiły i całkowicie oddał się muzyce. Po całym ciele przeszły mu ciarki. Nadeszła kolej na " In the end". Chazy podczas refrenu kierował mikrofon w stronę widowni,która spektakularnie odśpiewała całą partię. Na twarzach chłopaków malowały się szczere uśmiechy. Bennington i Shinoda biegali po scenie. Przyszedł czas na solówkę Roberta. Chłopak odpłynął grając najlepszą solówkę jaka tylko mogła być. W tej chwili nie zwracał uwagi na to, co się dzieje. Czuł jakby był sam. W jego uszach nie było słychać nic prócz jego bębnienia. Chester poszedł się napić. Po drodze zdjął kurtkę. Był cały mokry, ale w tej chwili nie obchodziło Go to. Następną piosenką była " Numb". Potem "Castle of Glass ". Musieli zmienić setlistę. Chcieli coś zmienić. Nie lubili rutyny. 
- A teraz zagramy przed Wami naszą najnowszą piosenkę. Będzie to premiera. - powiedział Chester- I napisana dla bliskiej mi osoby.- Po tych słowach zaczął śpiewać. 
"it's tue the way i feel 
was promised by your face 
thesound of your voice 
painted on my memories 
even if you're not with me 
i'm with you . 
you now i see keeping everything inside 
you now i see even when i close my eyes. " 
Przed oczami miał uśmiechniętą twarz Viktori. Czuł jakby była przy, nim, jakby śpiewał to tylko dla niej. Stał z zamkniętymi oczami całą swoją uwagę skupiając na perfekcyjnym wykonaniu piosenki. Muzyka ucichła. 
- Pewnie wiecie,że dziś mamy święto. Swoje urodziny obchodzi Brad.- powiedział Mike. 
Chester zaczął śpiewać, a tłum szybko się do niego dołączył. 
" Happy Birthday to You 
Happy Birthday to You 
Happy Birthday dear Brad 
Happy Birthday to You " 
Na scenę weszła dziewczyna Brad'a , Sonia ,która w ręku trzymała tort urodzinowy. Chłopak był zaskoczony. Nie spodziewał się,że to właśnie ją ujrzy dzisiejszego dnia. Podbiegł do niej i czule ją pocałował, podczas gdy Dave wraz z Mike'em zapalali świeczki. Rob w tym czasie przygrywał na perkusji. Delson podziękował za życzenia i posłusznie zdmuchnął wszystkie świeczki. Po chwili kontynuowano koncert. " Papcercut" to kolejny utwór,który zagrali.W małej przerwie założyli na siebie polskie koszulki sprawiając tym wielką radość fanom. Na koniec zaśpiewali " When They Come For Me" i "New Divide". Podczas tych utworów Chaz i Mike zbiegli pod scenę, by spotkać się z fanami. Obaj ustali na barierkach a ochroniarze trzymali ich za paski od spodni. Razem z tłumem śpiewali "A Place For My Head". Z powrotem wbiegli na scenę. Chester zdjął mokrą koszulkę i razem z resztą zespołu ukłonił się. Podszedł do skraju sceny i rzucał ich najnowsze płyty. Mike złapał Chaz'a za ramię a ten szybko się odwrócił. Spike wytarł ręcznikiem tors i twarz Benningtona i rzucił w tłum. Chazy zaśmiał się w głos i potrzepał włosy Minody. Rob rozrzucał swoje pałeczki a Brad z Dave'em kostki do gitary. 
Po upływie półtorej godziny mężczyźni zeszli do garderoby. Byli wykończeni, ale jednocześnie zadowoleni z występu. Nie zdążyli usiąść, gdyż drogę zatokował, im manager. Od razu wsiadajcie do busa musimy wracać do NY. Chłopcy bez żadnych pytań wyszli na parking i posłusznie wykonali polecenie mężczyzny. W środku na każdego czekało jedzenie,picie oraz czyste ciuchy. 
*** Następny dzień wieczór*** 
Chester i Mike stali przed samochodem. Reszta Linkinów udała się do mieszkań. 
-I co nadal nic?-spytał Spike pijąc wodę. 
-Dzwoniłem już ze sto razy. Filip mówił,że w pracy jej nie było.Podobno jakieś zwolnienie dała, ale nie chcą mi powiedzieć jaki powód. Co ja mam robić?- Chazzy oparł się o samochód i przeczesał włosy palcami.-Pójdę tam. Innego pomysłu nie mam. 
- Idę z Tobą.Nie zostawię Cię samego.Przy okazji pogadam z Niki może ona mi powie, co to za zwolnienie. 
-Dobry pomysł.- odrzekł Bennington i po chwili wsiadł do samochodu. 
Po pięciu minutach byli pod domem dziewczyn. Chaz nerwowo dzwonił do drzwi. Przyjaciele stali pod domem dobre 10 minut. Zaczęli się denerwować, gdyż nikt, im nie otwierał. 
- Balkon!- krzyknął Mike pociągając Chestera za bluzę i kierując Go w kierunku ogrodu. Wskakuj pierwszy. 
Chazy bez żadnego sprzeciwu wdrapał się na balkon tuż za, nim podążał Spike. Mieli szczęście drzwi były otwarte. Oboje weszli do środka. Doznali szoku. Wszędzie porozwalane były zeszyty,książki połamane krzesło. Przyjaciele spojrzeli po sobie i natychmiast wbiegli na górę, by sprawdzić co się stało. W swoim pokoju siedziała skulona Nicola. Ślepo wpatrywała się w okno. Była inna niż zwykle. Po Bennington biegał po mieszkaniu szukając Viki. Shinoda podszedł do Niki. 
- Kochanie co się stało?-mężczyzna usiadł i przytulił dziewczynę.Ta jednak nic nie powiedziała tylko wtuliła się w chłopaka nie przestając płakać.- Czemu na dole jest taki bałagan? Gdzie jest Viktoria?-kontynuował Minoda. Ujął twarz dziewczyny w dłonie i spojrzał jej w oczy. 
- Nie mogę Ci nic powiedzieć ... zabronili mi.-brunetka wbiła swój wzrok w podłogę. 
- Powiedz mi tylko, kto tu był. 
- Proszę Cię nie nalegaj ... - odpowiedziała. Do pokoju wbiegł zdenerwowany Chester. 
- Nie ma jej nigdzie! -krzyknął- Co tu się kurwa stało? 
- Chaz wyjdź daj nam chwilę. Dzwoń do Filipa! - rozkazał Mike wycierając dziewczynie łzy spływające po policzkach. Po chwili mężczyzna zbiegł na dół. Słychać było tylko jego kłótnię z Philem. 
- Opowiedz mi co tu się stało. Wiesz dobrze , że nic nikomu nie powiem. Zrozum,że Viki grozi niebezpieczeństwo. Zrób to dla niej błagać Cię w imieniu Chestera. On się załamie, kiedy jej się coś stanie.- brunet patrzył na dziewczynę błagalnym wzrokiem. 
Nicola wzięła głęboki oddech i wstała. Oparł się o ścianę i patrzyła w okno. 
- On tu był ... Alex tu był. Groził nam. Wpadł w jakąś furię i zaczął wszystko rozwalać. Zagroził,że jeśli VIki ..., jeśli Viki z, nim nie pójdzie dobrowolnie skrzywdzi Chestera. Ona nie chciała ,żeby jemu się coś stało. Wiedziała,że on nie żartuje. Zresztą poznała jego kolegów i na miłych nie wyglądali.- dziewczyna urwała i spojrzała na Shinodę. 
- Wiesz, gdzie oni są ? Kiedy tu byli ? 
- Wiem, gdzie mogą być tylko trzeba się pospieszyć mówili coś o jakimś wyjeździe za granicę.- Niki znów zaczęła płakać.- Nie minęła nawet godzina. 
- Chodźmy po Chaza i jeźdźmy tam jak najszybciej. Ale czemu ona się zgodziła? Nie zrobili, by mu przecież krzywdy. Już moja w tym głowa. Dlaczego ona się zgodziła?- Mike zadawał pytania, na które tak na prawdę nie oczekiwał odpowiedzi. Wziął brunetkę za rękę i razem zbiegli na dół.- Zbieraj się musimy jechać. O nic nie pytaj wszystko powiemy CI po drodze. Teraz nie ma na to czasu. 
Cała trójka wybiegła z mieszkania i pospiesznie wsiedli do samochodu. Niki wskazywała Benningtonowi drogę a w trakcie nawigowania opowiedziała mu wszystko, co wiedziała. 
- Jaki wyjazd za granicę?! On nie może ... to porwanie! Czemu on się bała o mnie ja bym sobie sam dał radę. A, jeśli on jej coś zrobi? Skurwysyn ... 
*** Piętnaście minut później *** 
Wszyscy stali przed wielkim opuszczonym budynkiem. Chaz chciał już wbiec do środka jednak zatrzymała go brunetka. 
- Czy Ty jesteś normalny? Ich jest z 5 a nas ? Zabiją Cię na miejscu... oni nie mają skrupułów. Znam ich! - odezwała się. 
- Nie mam zamiary tu stać i czekać kiecy wiem,że ona tam jest z tym skurwielem. Wybacz, ale nie!- powiedział podniesionym tonem. Wbiegł do budynku. 
- Poczekaj w samochodzie!- krzyknął Mike biegnąc tuż za Benningtonem. 
Chaz czekaj! Idę z Tobą! - powiedział szeptem. 
Dwójka przyjaciół powoli szła opustoszonym korytarzem. W budynku panowała cisza. Chaz słyszał kroki Mike'a za sobą. Szedł przed siebie. Nie myślał co może się wydarzyć za chwilę liczył tylko na to , żeby zobaczyć ukochaną, żeby nie stała jej się krzywda. Nagle obaj stanęli jak wryci. Usłyszał krzyk ... krzyk Viki i strzał z pistoletu.